Tydzień temu z żalem pożegnaliśmy się z cudownymi plażami, molem, knajpkami sopockimi, morzem i piaskiem, muszelkami i mewami...
...i ruszyliśmy w drogę powrotną.
Niewątpliwą zaletą podróżowania własnym środkiem transportu jest możliwość robienia częstych przerw, przystanków, popasów i odpoczynków, gdziekolwiek i kiedykolwiek nam się zapragnie. I my często stawaliśmy sobie w jakimś przyjemnym, ciekawym miejscu, a dwa dłuższe postoje zaplanowaliśmy w Toruniu i Łęczycy. W obu miejscach już kiedyś byliśmy, oba nam się spodobały przed laty, więc postanowiliśmy zajrzeć tam ponownie, zobaczyć, czy i co się zmieniło:)
Toruń ze swoją bajeczną starówką oczarował nas ponownie.
Oczywiście przed dalszą drogą musiałam zajrzeć tu i ówdzie, by uzupełnić zapasy i wzmocnić nadwątlone podróżą siły;)
Przy zamku w Łęczycy właściwie grzech nie stanąć, bo w drodze z Wybrzeża na Śląsk przejeżdża się praktycznie tuż pod zamkowymi murami. Tym razem nie złożyliśmy wizyty niezliczonej gromadzie łęczyckich diabłów zamkowych, muzeum było już zamknięte, ale na dziedzińcu zamkowym zjedliśmy pyszną pizzę w miłej knajpce:)
Cóż, to by było na tyle relacji z urlopu, teraz zostanie mi przeglądanie fotek, wspomnienia i dłuuuugie wyczekiwanie na kolejny wyjazd. I pewnie jeszcze nie raz wrzucę tu z tęsknotą jakąś wakacyjną fotkę:)
Miłego oglądania:)
Dla wszystkich klubowiczek - pozdrowienia od rzaby:*
W Betlejemskiej Grocie
20 godzin temu