Wróciłam:)........Tęskniłyście?;)
Poniżej częściowa relacja i fotki, reszta sukcesywnie, muszę wszystko ogarnąć, w tym siebie;)
Grunwald przywitał nas potwornym upałem, nawałą rycerstwa wszelakiej maści i autoramentu oraz brakiem miejsc noclegowych w promieniu wielu, wielu kilometrów. Wzorem tysięcy innych spaliśmy więc po prostu w samochodzie, na parkingu połączonym z polem (jednym z wielu) namiotowym, tuż pod bokiem obozowiska krzyżackiego.
Niedaleko znajdowała się najważniejsza ulica obozowiska - Aleja Toytoyowa;)
I jeden, w charakterze "samotnego białego żagla", na środku pustego pola, które zresztą za kilka godzin wypełniło się na maksa samochodami;)
W piątek obejrzeliśmy próbę generalną bitwy i bardzo dobrze, bo obejrzenie inscenizacji sobotniej graniczyło z cudem; żeby zobaczyć cokolwiek, trzeba by było zająć stosowne miejsce już około 7 rano, a inscenizacja zaczynała się o 14-stej.
My woleliśmy powłóczyć się po obozowisku, po jarmarku, knajpkach.
Można było zrobić sobie fotkę z malowanym pseudorycerzem lub pytonem o imieniu Kasia:)
Kupiliśmy pamiątkowe monety grunwaldzkie, wysłaliśmy kartki, zamiast typowych pamiątek, które z reguły leżą potem gdzieś w kącie i obrastają kurzem, kupiłam sobie dwa pierścionki i kapelusz (słońce dawało ostro).
Na straganach można było kupić wszystko - typowy sprzęt pseudorycerski (miecze, tarcze, łuki - metalowe, drewniane, plastikowe), ciuchy, kosmetyki, buty, świece, pościel, książki, obrazy, latawce i balony, fajansowe naczynia, zabawki, miody pitne i tradycyjne, biżuterię oraz żarcie i picie wszelkiego rodzaju:)
Udało nam się dość szybko wydostać z Grunwaldu, ponieważ wyjechaliśmy zaraz po zakończeniu bitwy, potem podobno rozgrywały się tam sceny dantejskie. Zresztą nawet wyjeżdżając widzieliśmy auta jeszcze zmierzające na Grunwald, a właściwie stojące w megagigantycznym korku. My tymczasem byliśmy już w drodze nad morze (małż ostatnio podłapał jakieś fuchy i stwierdził, że nas stać).
Reszta relacji później, muszę ogarnąć dom, zrobić pranie, przelać fotki:)
I poczytać, co się u Was działo w tym czasie. Się stęskniłam bowiem:*******
Aguś - wielkie, ogromne dzięki:********
W Betlejemskiej Grocie
22 godziny temu
a ja się tak właśnie dzisiaj zastanawiałam co u Ciebie, wywołałam Cię chyba myślami :D
OdpowiedzUsuńsuper, że wyjazd udany, no i że udało się w końcu z tym morzem! :)
Wreszcie !!!!!!! :********
OdpowiedzUsuńWróciłam, bo jeszcze mam pewne papierowe sprawy do załatwienia ...do końca przyszłego tygodnia muszę złożyć papiery na kolejne studia :DDD dziś byłam w dziekanacie odebrać swoje świadectwo maturalne, w poniedziałek muszę iść do lekarza medycyny pracy , takie tam ... gdyby nie to siedziałabym tam całe dwa tygodnie :D
Zastanawiałam się jak daliście radę w tym upale ... mam nadzieję,że kapelusz spełnił swoje zadanie ! ;p Świetna wyprawa !!! Tylko pozazdrościć :)))
OdpowiedzUsuńDziękuję raz jeszcze za widokówki ...mam i z Grunwaldu i z Sopotu :*************
Pewnie, że tęskniłyśmy! Właśnie miałam napisać komentarz do poprzedniego posta, czy dotarłaś już, czy może uprowadził Cię jakiś krzyżak. Cieszę się, że wyprawa się udała :)
OdpowiedzUsuńPiękne pierścionki, fajnie Ci w kapeluszu :)
Eee... lic. to mało :> a tylko dwa lata mi zostały i może uda mi się być mgr :DDD
OdpowiedzUsuńczytałam o tym Grunwaldzie, szkoda że lepiej tego nie zorganizowali skoro tyle ludzi tam przyjechało
OdpowiedzUsuńOby, oby ... w każdym bądź razie obiecałam sobie,że na temat pracy mgr na pewno nie wybiorę sobie socjologicznego bajkopisania :> w grę wchodzi wyłącznie jakiś typowo medyczny temat :DDD
OdpowiedzUsuńKasia, jakie swojskie zwierzątko...
OdpowiedzUsuńNapisałabym, że zazdroszczę morza (bo tego Grunwaldu jakoś mniej chyba), ale nie napiszę, bo sama JADĘ!!!
I tak tak, tęskniłyśmy:)))
Oj wyszarpałam, łatwo nie było ale mam:) W Gdańsku tylko 6 dni chyba, wcześniej jeszcze jadę na konie obić sobie tyłek przez tydzień:)
OdpowiedzUsuńNiegłupie, co? Trzymaj tylko kciuki, żebym się nie połamała na tych koniach, bo z gipsem moczenie może nie wypalić:)
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że wrażenia po Grunwaldzie są nie do opisania. Cieszę się, że udał Wam się wypad. :)
OdpowiedzUsuńno,wreszcie jesteś!!!juz sie bałam,ze cie krzyżacy porwali!!!
OdpowiedzUsuńoo jesteś :) jak dobrze, pusto tu jakoś się zrobiło :)
OdpowiedzUsuńMój kolega był na tym widowisku, i na szczęście też nie miał problemu z wyjazdem stamtąd, ale to co słyszałam co się tam działo... rany..upał a później deszcze...
morza zazdroszczę :)pogodę mieliście?
Widzę, ze było intensywnie i cudownie :-) Lubię takie jarmarczno-rycerskie klimaty, ale tłumy ludzi to już nie dla mnie :) Czekam na dalsza cześć fotek :)
OdpowiedzUsuńwnioskuje,ze wyjazd udany:) czekam na dalsza relacje:)
OdpowiedzUsuńNareszcie jesteś:)))))) Jasne że tęskniłam,nie chciało mi się tu nawet zaglądać,jak Cię nie było.Cieszę się że wypad się udał:))) Tojtoj samotny wymiata:))))))\
OdpowiedzUsuńI dziękuję za kartki,wielką radochę z nich miałam,czułam się jakbym prawie tam była:****
No, właśnie oglądając w tv relację z bitwy współczułam oglądającym, ale najbardziej wojom zakutym w ciężkie zbroje. To musiało być potworne doświadczenie. ;)
OdpowiedzUsuńTrzymam się dzielnie, muszę :**
Beti dziękuję ślicznie za kartkę!!!bardzo miło mnie zaskoczyłaś super! haha i widzę że wypad się udał:)
OdpowiedzUsuńdotarła dzisiaj:)
OdpowiedzUsuńOj, nie daruję Ci! Trzeba było wcześniej napisać, że jedziesz i na pewno byśmy się jakoś na chwilę spotkały. Na plaży, jak widzę!
OdpowiedzUsuńEh, Tyyyyy.
Fajny wypad mieliście;) I pierścienie jakie ładne.
Jeszcze raz dziękuję za kartkę.
Buziaki:)****
Zazdroszczę Ci tego morza i Grunwaldu. ;) Pięknie wyglądasz. :))
OdpowiedzUsuńMoja znajoma mówiła, że tam był 30-km korek, że samochody stoją wszędzie. Horror.
OdpowiedzUsuńa czym sobie zasłużyłam??:)
OdpowiedzUsuńPrzełożyli mu termin na niedzielę.
OdpowiedzUsuńHehehe Beti Ty se nie kpij, w mordę jeża jutro mam nockę z tymi wrednymi babami. ;) Chyba poszukam gdzieś pawulonu. ;))))
OdpowiedzUsuńAsz kurne znieczuliłabym się bardzo chętnie ale ten mój piekielny wirus mi nie pozwala nawet w wolne dni się ululać. ;)))
OdpowiedzUsuńTo sie nazywa Kochana wakacjowaie :DDDD prosze zwiedzanie, opalanie, podrozowanie, pelno pamiątek :))) pewnie ciezko wrocic do rzeczywistosci...:)
OdpowiedzUsuńi przez to ze sie tego nie robilo dluzszy czas wiec wszystkiego jest razy dwa :/
OdpowiedzUsuńhihihih haha mam tak samo :DDDD
OdpowiedzUsuńNi ma za co;)) Cieszę się żeś jest zadowolona;*****
OdpowiedzUsuńnie dziwie Ci sie,bo ja swoje miasto kocham:)dawaj zdjecia:)
OdpowiedzUsuńMiałaś rację,miałaś:)))Cieszę się,że jestem już po obronie:)
OdpowiedzUsuńOczywiście,że za Tobą tęskniłyśmy:)Ja codziennie wchodziłam i sprawdzałam czy już jesteś i czy zrobiłaś wpis:)))
Baaaaaaardzo dziękuję za kartkę:))))
Buziaki:*
O nie!!!! i to jeszcze plaża w Brzeźnie??!! to zaraz koło nas, to nasza plaża, że tak powiem, eh. I nocowaliście? Myślałam, że tylko na jeden dzień?! Eh, tym bardziej nie raduję ;)
OdpowiedzUsuńwietnie Ci w tym kapeluszu!! :) ja dzis wróciłamale wpis pozniej :)
OdpowiedzUsuń