Upał. Wymiękam. Topię się. Rozpływam. Zdycham.
Wiem, że narażam się szerokiemu gronu upałolubnych, ale to nie jest do końca tak, że ja sobie siedzę i zgodnie z polską mentalnością narzekam dla samego narzekania, bo tak. Źle, fatalnie, okropnie się czuję w taką pogodę i nic na to nie poradzę, tak mam.
Choć i to nie do końca prawda - fatalnie znoszę taką pogodę w dużym, przeludnionym, brudnym, śmierdzącym, ciężkoprzemysłowym mieście.
Kiedy 2 lata temu, przy fali potężnych upałów chłop mój se wymyślił wyjazd na Grunwald, pomyślałam - aha, zwariowała mi chłopina od nadmiaru słońca, synapsy się przegrzały, mózgownica zagotowała, nie jest dobrze, a mówiłam - noś czapkę;)
Ponieważ jednak:
- dobra w gruncie rzeczy kobieta ze mnie (a w każdym razie czasem pozwalam dojść do głosu lepszej stronie mej)
- o takowym wyjeździe grunwaldzkim mówiło się u nas od lat, a tu jeszcze okrągła rocznica sześćsetna)
- w rocznicę wiadomej bitwy mój M. ma urodziny
- czego się czasem nie robi dla ukochanego faceta (i wice wersja, jak powiedziałaby siostra Basen)
- wynegocjowałam, że po kilku dniach grunwaldzkich pojedziemy nad morze,
postanowiłam sprawić chłopu wymarzony urodzinowy prezent i wyjazd doszedł do skutku.
Zapakowałam milionpięćset antyperspirantów wszelakich i prawie same ciuchy w mazaje przeróżne abstrakcyjne oczopląsotwórcze (coby ewentualne plamy potu były mniej widoczne) i pojechaliśmy.
I okazało się, że te potężne upały w otoczeniu lasów, pól, łąk, czystego powietrza wiejskiego jakoś wcale mi nie szkodzą;)
No, może też na moje dobre samopoczucie podziałał pozytywnie widok kwiatu rycerstwa polskiego oraz obcego też, bo trzeba przyznać, że jak już faceci zdjęli z siebie te upiorne blaszanki i wytarli z oblicz bitewny kurz, to prezentowali się całkiem interesująco:)
Znalazłam spory plus tej pogody - nie chce mi się tak dużo jeść, jeśli więc przełoży się to na utratę kilku kilogramów, to może nawet polubię upały:)
A tymczasem, podwiewana od dołu i z góry dwoma wentylatorami, chłodzona od środka lodami (no bo jednak coś jeść trzeba) uciekam do książek:)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Buuuuuu,a u mnie zimno i leje:((((( Może jeszcze raz przyjedziecie na Grunwald?...to niedaleko mnie:)))
OdpowiedzUsuńu mnie tez tak goracooo..
OdpowiedzUsuńpamietam te Wasza wyprawe:)
A Ciebie też tak upały męczą?
UsuńNo tak, pisałam o tym już:)
nie, ja nawet lubie:)
UsuńTo dobrze Ci:)
UsuńNie poszłam... zła jestem na siebie :/
OdpowiedzUsuńMasz rację, wizja mnie w autobusie przy takich temperaturach przekracza moje granice wyobraźni xD
Miałam pytać! Co to są za drażetki z poprzedniego wpisu z takimi wzorkami????? Ania tez chce!!!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNie wkurzaj mnie.. u mnie tak zimno :(
OdpowiedzUsuńJa tam ciepło lubię,ale nie jak jest tak duszno-to jest masakra:(
OdpowiedzUsuńA ja mam kartkę od Ciebie z tamtej wyprawy:)
A to prawda, jeść się nie chce, chociaż wieczorem dochodzę do siebie i żołądek mi przypomina, że przez cały dzień jabłko czy dwa to za mało.
OdpowiedzUsuńtez ninawidzę upałów, ale teraz zauważam, że wszedzie upały sa znośne, tylko wlasnie nie na Śląsku;|
OdpowiedzUsuńnad morzem narazie dni upalnych zaliczyliśmy 1 (słownie: j e d e n), co mnie cieszy niezmiernie;)
i też zauważyłam, że jak jest gorąco to nie żrę tyle;)
ahh nooo upały, upały :)
OdpowiedzUsuńja czekolady nie jem teraz praktycznie wcale! lody i owoce tylko,ale waga nie spada ;/
A widzisz! Ja już zaczynam myśleć o żarciu:)
OdpowiedzUsuńja też źle znoszę takie wielkie upały. Chyba, że akurat moczę tyłek w chłodnej wodzie - to owszem nie przeszkadzają mi :)
OdpowiedzUsuńBeti Ty jestes prawdziwa żona wymarzona!!!
OdpowiedzUsuńu mnie juz po upałach,dziś w nocy była mega burza i się przyjemnie ochłodziło,ale generalnie upały lubię:)
OdpowiedzUsuńpamiętam jak pisałaś o tej wyprawie w kg:)ja lubię ciepło ale duże temperatury przeszkadzają mi w normalnej egzystencji:)
OdpowiedzUsuńDziś w nocy jak Ju napisała, była burza i lało niemiłosiernie. Ubrałam więc dżinsy i żakiet z długim rękawem co by nie zmarznąć a jak dojechałam do Wrocławia zrobiły się nagle upały że mało się w tych porciętach nie udusiłam. Planowałam se że odwiedzę starówkę i tą strefę euro ale w tych porciętach to było niemożliwe Czułam się jak ten rycerz w zbroi i nie miałam okazji popatrzeć na tyle przystojniaków. :)) NO i też zapomniałam o żarciu, jedynie wypiłam sok i później kawę mrożoną. :) Piękne zdjęcia. :)
OdpowiedzUsuńa mnie te upały męczą zarówno na mojej wsi jak i wtedy gdy udam się do Krakowa..a już najgorzej jest w nocy,wogle przez nie spać nie mogę :/
OdpowiedzUsuńNo i bardzo dobrze:)
OdpowiedzUsuńfajnie jest;) ja lubie Bałtyk, więc mi sie podoba; i mojemu. Wojtek jest na etapie aut, to on nie chodzi 'na plażę' tylko 'auta ogladać' (że niby te przy drodze;)
OdpowiedzUsuńWczoraj i dziś pogoda była baardzo średnia, chłodno, padało, wiał zimny wiatr... ale wtedy podobno jest dużo jodu;)
pozdrawiam
właśnie ją otworzyłam!!!! dziękujemy :)))
OdpowiedzUsuńDzięki.:* :)
OdpowiedzUsuńBeti kochana czy moglabys w moim imieniu napisac w kg na fb informacje o nowym wpisie u mnie? http://urodzona13lutego.blogspot.gr/2012/06/promocja-pandory.html
OdpowiedzUsuńczemu sama tego zrobic nie moge wyjasniam w notce :)
bardzo dziekuje ! :*
OdpowiedzUsuńoh ja tez ,bo zwariowac mozna!! :D juz lepiej w ogole by mi fb wylaczyli,a nie ze widze i nic nie moge, nic! :)
OdpowiedzUsuńgdzie ten upał ??? :)
OdpowiedzUsuńja chcę słońca, bo zaczęłam urlop. Jestem już w PL !!!
pozdrawiam
Jakiś ten fiolet pechowy widać.
OdpowiedzUsuń