Zwykło się mówić, że faceci to czasem jak duże dzieci...Jeśli to prawda, to pewnie mam w sobie więcej testosteronu, niż podejrzewam, więcej męskich pierwiastków kotłuje się gdzieś we mnie, bo duże dziecko wychodzi ze mnie co jakiś czas z pewną regularnością;)
Jakiś czas temu wylazło podstępnie i znienacka w Empiku:) Na ladzie przy kasie stał sobie słój słusznych rozmiarów, w nim kolorowe przypinki, rozmiarów dla odmiany mikro;) Dziecię we mnie oszalało:) Czasy młodości się przypomniały, kiedy jako nastolatka nosiłam różne takie, przede wszystkim obrazujące moje ówczesne preferencje muzyczne:) Fajne to były czasy; ciekawe, co ja zrobiłam z tymi buttonami, gdy dorosłam? Nie pamiętam, czyli znów zdziecinnienie, choć tym razem dla odmiany starcze;p
Zaraziłam chorobą przypinkową (na którą nie wymyślono nie tylko szczepionki, ale nawet zwykłych pigułek) otoczenie:) Otoczenie wczuło się w rolę do tego stopnia, że nawet zamówiło dla mnie kilka plakietek imiennych;). Osobiście wygrzebałam kilka buttonów w sh i innych miejscach. Domowa fabryczka przerabiająca przypinki na magnesy ruszyła pełną parą, lodówka wygląda jak część wyposażenia domu wariatów;)
A ja się zastanawiam, gdzie i jak moje wewnętrzne dziecko ponownie zaatakuje;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Świetne te przypinki,a jako magnesy jeszcze fajniejsze.
OdpowiedzUsuńNa Jarmarku Dominikańskim zawsze są stoiska z przypinkami:) Może dziecko tam się uda? Już niedługo, w sierpniu:)
OdpowiedzUsuńFajowe te przypinki:)
OdpowiedzUsuńale kolorowo:))) W każdym z nas tkwi dziecko:) I całe szczęście!:)))
OdpowiedzUsuńAle fajnie to wygląda-żaden dom wariatów:))
OdpowiedzUsuńte z ostatniego zdjecia są przepiękne!!!!
OdpowiedzUsuńNie mialam takich, ale za to kolekcjonowalam bardziej nietypowe rzeczy, np. kapsle od piwa, ktore znajdowalam na ulicy hahaha :D
OdpowiedzUsuńhaaaa wariatko Ty !! :))))
OdpowiedzUsuńBez wakacji to lipa, chociaż ja też wakacje będę miała w wersji minimum, znaczy sporo wolnego i niewiele pieniędzy, żeby coś z tym wolnym zrobić.
OdpowiedzUsuńA Ty wiesz że to może być zaraźliwe?? :D Lubię to!!! :D
OdpowiedzUsuńTY zwariowana jestes, wiesz?;)
OdpowiedzUsuńteż ostatnio kupiałm sobie dwie takie małe plakietki, z serduszkami, hipisowskie takie;)
W sumie to jeszcze nie było najgorsze,bo w czwartek przyszedł już normalnie do pracy,w piątek to samo.A w sobotę do zadzwonił do D.o 6 rano,gdzie on jest,bo tamten czeka pod zakładem i nie ma kluczy.Noż chory psychicznie,bo ja tego nie umiem inaczej wytłumaczyć:/
OdpowiedzUsuńA co do Waszych wakacji to zobaczysz-jak M.zakończy remonty to zabierze Cię na taki urlop,że będziesz wspominać jeszcze długo,długo:D
make love not war to ja miałam taki wielki napis na "kostce" w liceum jeszcze:D ahhh to były czasy;)
OdpowiedzUsuńa powiem Ci, Wojtka odstawiliśmy do rodziców od piątku do niedzieli i... nie myślałam, że będzie mi/ nam go tak brakować w domu. Wczesniej jakos odpoczęłam, jak się go pozbywaliśmy, a teraz? Normalnie nie wiedzieliśmy, co z sobą zrobić, tak pusto, tak cicho... Masakra, ale ja dopiero wczoraj poczułam, że... zycie bez niego takie puste było, tylko dla siebie, tylko o swój tyłek... Przeraża mnie to poniekąd;)
PS. dopiero teraz zauważyłam 'Hanibal lektur'- bomba, normalnie B O M B A!
normalnie, Beti- mądrze piszesz:) i chyba prawde piszesz...nie wiem, czy to jest pocieszające;)
OdpowiedzUsuńPS. ale my z tym odczuwaniem tęsknoty mamy tak pierwszy raz, a juz malego kilka razy odstawiliśmy. Mnie to samą zdziwiło, jak do tego podeszłam, że nagle poczułam, że on jednak jest taki wazny, że bez niego nic nie miało sensu. Dawniej tak nie myślałam, dawniej postrzegałam go w kategoriach tego więzienia bardziej
no nie wiem na ile ja sama ide ku lepszemu, a na ile pomagaja mi w tym tabletki... Najwazniejsze, że cos zadziałało:) chociaż podejrzewam, czy to nie zasluga męża i jego 2 tygodni na pierwsza zmiane ( w sensie, że popołudniami nie jestem sama)
OdpowiedzUsuńEhh no właśnie, zawsze się ma nie to co się chce mieć:)
OdpowiedzUsuńnie, on na dwie tylko:) na ranna i na 14, bo on na górze siedzi, na dyspozytorni. Narazie ma na dwie zmiany, bo sie po kryjomu przyucza, ale jakby (daj Boże) udalo mu się zostac dyspozytorem, to potem na 3 zmiany, światek, piątek i niedziela (tylko, że mnie wtedy taki trub pracy średnio by cieszył;\ )
OdpowiedzUsuńno lodówkę nieźle przystroiłaś!
OdpowiedzUsuńu nas na lodówce królują karteczki z "obrazkami" Jagny ... heh. Już nam magnesów brakuje ;)
yyy, to czemu tak? co on robi na tej grubie?
OdpowiedzUsuńsuper to wygląda! te 3 ostatnie przypinki/magnesy cuda!
OdpowiedzUsuńuwielbiam Cię za to...
OdpowiedzUsuń:***
Usuń...ale tego nazbierałaś! ....nawet masz Beti...ja na lodówce nie mam nic / o przepraszam- mam, samochód od dzieciaków/...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam...
O kurcze,to widzę,że Twój mąż to też niezły pracoholik.Ale ty widzisz,że się Twój chłopina przepracowuje i chcesz coś z tym robić.A żona tego "naszego"to chyba nie widzi co się dzieje,albo ja nie wiem.A chłop po zawale jest.A zresztą jego sprawa.
OdpowiedzUsuńkolejne zbieractwo, co nie? :P
OdpowiedzUsuńnie widziałam tego słoja w Emipku! może oślepłam...
Kolorowy zawrót głowy :-)
OdpowiedzUsuńBardzo oryginalne ozdoby lodówkowe :) Pozdrawiam i zapraszam do mnie.
OdpowiedzUsuńBo to było za moich czasów. ;)))
OdpowiedzUsuńJa chyba sobie zacznę przystrajać swoje lustro w pokoju :D Wszak mam już pierwszy magnes od Gabi :D Tylko teraz muszę kupić tą "ciastolinę" z pattexu, żeby go jakoś przymocować do ramy :D Bo drewniana :p
OdpowiedzUsuńDziękuje Beatrix:* Myślałam, że tylko ja się borykam z tymi powiekami (mam je po babci od strony taty) żadna z moich znajomych takich nie ma...Też używam wyłącznie maskary, bo cieni zwyczajnie nie widać:(
OdpowiedzUsuńŚwietne są te przypinki, też kiedyś kilka mialam. A lodówka wygląda wesoło, jak najbardziej jestem za takim wyposażeniem "domu wariatów":D
Miłego dnia!:*
Kochana ! Życie mi jeszcze miłe ! :) nie siedziałam za kierownicą ponad 3 lata !!! muszę najpierw sobie przypomnieć to i owo, a później odważnie ruszę na Śląsk. Bo pomysł, owszem, fajny, ale nie na teraz. Teraz potrzebowałabym szofera :DDD
OdpowiedzUsuńBeti,Kochana,dla Ciebie bukiet krówek za to,ze jestes;))))))
OdpowiedzUsuńObiecuję Ci Kochana,że w tym roku jeszcze przyjadę. Czy samochodem, czy pkp ... ale przyjadę :D
OdpowiedzUsuń:***
OdpowiedzUsuń:*
OdpowiedzUsuńte ostatnie są boskie! co tam u Ciebie słychać?jakieś plany wakacyjne?
OdpowiedzUsuńMy też w domu bo kasy nie mamy
OdpowiedzUsuńDziękuję :* Nooo, nie doszła ale dziękuję za pamięć :) Pewnie boski doniesie lada dzień :)
OdpowiedzUsuńPytałaś o ramę lustra, to ona jest akurat takiej grubości jak ten magnes więc jak zacznę kolekcjonować to powinno ładnie wyglądac ;)
Przesrane bardzo.
OdpowiedzUsuńBazyl póki co chrapie, więc może mu przeszło, a może już to połknął, cholera wie. Podejrzewam, że zdarzało mu się wcześniej wciągać nosem różne rzeczy, bo często na spacerze kicha, cymbał jeden.
jak dla mnie lodówka wygląda sympatycznie :)lepiej mieć w sobie dziecko niż nadmiar powagi ;))
OdpowiedzUsuńczyli Beti...z tego się jednak nie wyrasta :)
OdpowiedzUsuńMiło tu u Ciebie:-) Czasami zajrzę...
OdpowiedzUsuńCo do magnesików na lodówkę- marzę mieć w swoim domu też całą w magnesach:-) Póki co na lodówce panuje minimalizm - cóż, nie jest całkiem moja, a nie wszyscy lubią zagęszczenie:-)
Pozdrawiam!
weź, na tebo niskokalorycznego jakos nie mam ochoty; nie mam ochoty na mięso tylko na słodycze :D
OdpowiedzUsuńA co do monotonności Twojej- to fajnie masz, rotacja facetów, wtedy nie może byc nudno;)
Beti,co u Ciebie?przerwa w blogowaniu...?
OdpowiedzUsuńnooo,nie wierzę,ze nie ma o czym pisać;)u mnie dzieje się dużo,nie nadążam pisać... i jakiś spadek nastroju mnie dopadł
OdpowiedzUsuńjeju Beti po Amolkowym hot komenatrzu internet mi padł :) o zakupach i facetach temat rzeka, od tygdnia mówię mojemu, że dziś jedziemy do p-la Jasia, mówię mu tylko raz dziennie ale mówię, dziś dzonię rano i mówię " pamiętaj dziś przedszkole" i co słyszę " jakie przedszkole?aaaa to dziś!!!!" :D
OdpowiedzUsuńHalo Beti:)Co nowego słychać??
OdpowiedzUsuńLepiej późno niż wcale, nie?;)
OdpowiedzUsuńPrzypinki z empiku są boskie - też mam kilka :) W pracy najbardziej działa na klientów - panów "nie oceniam po okładce" przypięta do koszulki :D
OdpowiedzUsuńO tak, współpracownicy są cholernie ważni. Bałam się strasznie, bo okazało się, że będę jedyną kobietą w męskim gronie, ale pracuje mi się z chłopcami fantastycznie :D
OdpowiedzUsuńhej:) co tam? Nie gadaj, że u Was tak ciepło, że komputer padł? PS. u nas jest tak ciepło- komp. ledwo zipie;)
OdpowiedzUsuńeee:| ale pomyśl tak- sklepy w sobotę są chyba krócej czynnę. To jak kupicie i podłączycie rybki, to nic nie stoi Wam na drodze do Szczyrku. życzę więc udanego wypadu:*
OdpowiedzUsuńBeti, co u Ciebie?:)
OdpowiedzUsuń