Był piękny, ciepły, słoneczny, prawdziwie wiosenny. Był. Podobno. Ale o tym dowiedziałam się z tv. Bo większą część tego weekendu - od sobotniego wieczora do niedzielnej nocy - spędziłam, tuląc do siebie z niechętną czułością muszlę klozetową. Szczerze mówiąc, weszłam z nią w bardzo bliską, niemal koleżeńską relację;)
Grypa żołądkowa, zatrucie, nie wiem - cokolwiek to było, wyjęło mi z życiorysu ten weekend i nieźle mnie sponiewierało. W charakterze atrakcji towarzyszących wystąpił siniak na kolanie (za którymś razem z hukiem i impetem walnęłam na kolana przed muszlą) i guz na czole (efekt zbyt gwałtownego pokłonu nad wyżej wzmiankowanym sanitariatem). W nielicznych znanych mi scenach filmowych i książkowych podczas takich akcji główny bohater proponuje głównej, zmaltretowanej bohaterce, że jej przytrzyma głowę. Zawsze wydawało mi się to jakimś idiotyzmem. No bo po cholerę? Żeby dobrze wycelowała? Żeby sobie nie zapaskudziła włosów? Teraz już wiem - żeby (jak ja, nieszczęsna ofiara pokłonu muszlowego) się nie walnęła czołem w porcelanę.
Mój M. na to nie wpadł. Plątał się tylko gdzieś w tle (choć osobiście wolałabym, by mnie nie oglądał w takim żałosnym stanie), proponując mokry ręcznik i gorzką herbatę. A powinien, skoro już był świadkiem mych mąk, trzymać za głowę i podkładać poduszkę pod kolana; uniknęłabym przynajmniej obrażeń zewnętrznych.
Jedyny plus tej niemiłej gastrycznej przygody jest taki, że na samą myśl o jedzeniu robi mi się niedobrze, istnieje więc szansa, że przy okazji schudnę nieco. Szansa dość nikła, bo znając swój niepohamowany apetyt i ogólne uwielbienie dla jadła wszelkiego - taki stan niechęci długo nie potrwa.
Miłego tygodnia:*
Zimowe ATC
1 godzinę temu
U la la ... absolutnie nie zazdroszczę. Choć i mój weekend do wymarzonych nie należał. Pojechałam na wieś napruć się i poniekąd mi się to udało. Było wesoło do czasu,aż nie wróciłam do domu, dostałam okres, przypomniało mi się o tym,że K. jest tak daleko i ...no i pół nocy z głowy, bo ja taka już jestem popieprzona,że ryczę jak wół ;/ taaaa...comiesięczny spadek nastroju ;/ Bez większego entuzjazmu wybieram się teraz do pracy ... a wolałabym nigdzie nie wychodzić i beznadziejnie gapić się w sufit ;/ o !
OdpowiedzUsuńTrzymaj się dzielnie,Kochana ! :*
no toś miała wesoło:(( a taki stan okropnie jest wycieńczający..
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że już całkowicie przeszło i CI lepiej:****
Biedna Beti :** :((((( To nie grypa żołądkowa, to zakażenie rotawirusowe. ;p Nie przejmuj się kilogramami w te czy wefte tylko jedz jak masz ochotę. ;))
OdpowiedzUsuńOj mam nadzieję, że już dziś jest okej :*
OdpowiedzUsuńJa jak miałam problemy z wrzodami to codziennie tak zaczynałam dzień...katastrofa...czasem nie mogłam wstać z podłogi tak bardzo bolał mnie brzuch i mężny jak był w domu musiał mnie podnosić :)
Bardzo mi przykro, że tak się pochorowałaś....życzę zdrówka i udanego tygodnia...pozdrawiam i trzymaj się...
OdpowiedzUsuńbidulo. a dziś już lepiej chociaż?
OdpowiedzUsuńTrzymaj się, byle nie muszli klozetowej;)!
jak tam się czujesz? biedna...
OdpowiedzUsuńmy za to korzystaliśmy z uroków wiosny ;)
dzieki za komplementy a co do zmiany to właśnie nie wiem, fakt trochę szkoda mi włosów :D ale mam ochotę coś zmienić i zaszaleć taka totalna metamorfoza hmm sama nie wiem :)
Ja nie wiem ale z ta grypą żołądkową to jakaś mocno podejrzana sprawa jest! Kiedyś tego nie było. Tak jak stonki...:D
OdpowiedzUsuńBeti,dziekuję!!!!!!Teresa wyrwała mi koperte,ze to dla niej,ale tym razem ja miałam niespodziankę!!!!!tyle tego,że na pewno trafię na coś odpowiedniego i popędzę do sklepu;)dziękjuę!!!!!!!
OdpowiedzUsuńOj biedactwo!!! Dzis juz lepiej?? U mnie tez jakos niepohamowany apetyt...
OdpowiedzUsuńjeej, współczuję :* sama przez to przechodziłam jakieś dwa tygodnie temu.
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że już trochę lepiej :)
zdrówka! :)
oj bidulko wymęczyłaś się pewnie...
OdpowiedzUsuńAle mam nadzieję, że dzisiaj już lepiej...
Zdrówka życzę :)
Ojej,współczuję:(Miałam coś takiego ostatnio i nie należało to do najprzyjemniejszych doświadczeń:/A teraz już lepiej się czujesz??
OdpowiedzUsuńOj oj oj. Biedna Ty. Ale nie. Ja bym nie chciała by ktokolwiek, cokolwiek w takiej sytacji mi przytrzymywal :P
OdpowiedzUsuńA teraz już dobrze się czujesz?
buu, ale weekend.... Dobrze że już Ci przeszło! :***
OdpowiedzUsuńgrypa żołądkowa, gr.. coś okropnego! a wiesz, mnie ostatnio też coś dziwnego działo się w brzuchu, bo bolał nieraz niefajnie po zjedzeniu posiłku. Może oszczędziło mnie od takich 'przeżyć' jakie Ty miałaś, ale wiem, że coś tam było..
OdpowiedzUsuńOstatnio słyszy się często o tej grypie. Trza ją odgonić skutecznie :)
ale już lepiej? właśnie przeczytałam maila i pieniadze do doszły niemal od razu. Za co dziękuje, Mam nadzieje, że bransoletka dobrze się nosi. Mam 2 pierścionki modułowe po 20zł każdy. Z wymiennymi koralikami.
OdpowiedzUsuńOoo tak ja po takiej atrakcyjnej chorobie wyglądałam jak po dobrej diecie! Mam nadzieję, że już lepiej?
OdpowiedzUsuńOj biedna:) Ale opis Beciu mimo wszystko uroczy:)
OdpowiedzUsuńKoszmar ;/
OdpowiedzUsuńNie wiem ... tzn . ja na pewno w tym miesiącu na Śląsk nie przyjadę. Jeśli w ogóle kwiecień miałby chodzić w grę to K. musi przyjechać do mnie. Ale póki co cisza w tym temacie ...no a ja w sumie nie pytam nawet.
OdpowiedzUsuńnie, nie ..tylko w tym. K. się odzywa non stop- w każdej wolnej chwili. mogłabym zapytać kiedy się zobaczymy ...ale boję się odpowiedzi :(
OdpowiedzUsuńWiedziałam w co się pakuję, więc jakoś muszę sobie z rozłąką radzić .
OdpowiedzUsuńDziękuję Kochana :***
OdpowiedzUsuńdziękuję :*
OdpowiedzUsuńheheh no widzisz u mnie z muszlą klozetową jest identycznie :D więc nie czuję się dobrze bo mi wiecznie niedobrze :DDD
a co do "świeżaka" to ma całe 13 mm i serce wali jak dzwon :D
biedna:(
OdpowiedzUsuńale już lepiej???pozdrówki
OdpowiedzUsuńDziś znów próbował się ze mną spotkać. Tym razem był w Głogowie ale jakoś nie miałam na to ochoty. :)
OdpowiedzUsuńJak się czujesz? :*
OdpowiedzUsuńnie wiem co jest gorsze żyganie czy sraczka:/
OdpowiedzUsuńno to dobrze bo najgorsze jak się nie wie skąd takie zatrucie się wzięło..co do pracy samo robienie kawy i rozmowę z klientami lubię:) tylko moi" koledzy" nie są w porządku ale szef na szczęście jest ok:) miłego popołudnia ja już leniuchuję a w czwartek lecę
OdpowiedzUsuńTak,też mnie uświadomiła;)Ale jeszcze tam nie zajrzałam,trochę się boję;)A ty już coś zamówiłaś??
OdpowiedzUsuńte bóle brzucha na szczęście nie miałam po każdy posiłku. Jakoś najczęściej w środku dnia o jednakowej porze mnie dopadało. Ale trwało to coś około 3 dni i przeszło na szczęście :) więc podejrzewam, ze jakieś zawirowania żołądkowe miałam..
OdpowiedzUsuńw sumie póki co jestem zadowolona, szczególnie bo wpływie pierwszej wypłaty :))
OdpowiedzUsuńBeti Beti !!! :*
OdpowiedzUsuńJak samopoczucie ? Lepiej już ? Schudłaś ? czy nadrobiłaś już stracone kg ? :DDD
Pozdrawiam z pochmurnego Poznania :*
W kwietniu się pewnie nie zobaczymy,ale w maju to już bankowo ...jakoś tak w drugiej połowie :)
Beti nie dziękuję:)) znając życie przywiozę ze sobą trochę szkockiego deszczu na ochłodę miłej środy
OdpowiedzUsuńBeti Słonko ! Czy masz może nr telefonu do Ani Naszej Małpeczki Kosmicznej ????? Kurczę ... martwię się co u Niej :(((
OdpowiedzUsuńojej to koszmarny miałaś weekend:/
OdpowiedzUsuńoj długa mam jeszcze listę:
fotograf,zaproszenia, zawiadomienia,wszystkie zabiegi związane z ciałem , poradnia małżeńska, wizyta w UM , kwiaty , wizyta u księdza-podpisanie umowy i cała cała masa innych "drobiazgów"
oj wspolczuje!mam nadzieje ze juz Ci troszke lepiej :)
OdpowiedzUsuńBuźki :******
OdpowiedzUsuń