Podobno miłość wszystko zwycięża, nawet chrapanie. Autor tego błyskotliwego tekściku ( widziałam taki na empikowym magnesie) z pewnością nie miał wątpliwej przyjemności posłuchania osiągnięć mojego M. w tej konkurencji. Medal olimpijski gwarantowany;)
Nie zdarza mu się to zbyt często, ale jeśli już, to klękajcie (a raczej spieprzajcie) narody;)
Jestem przekonana, że drobniutkie pęknięcia na naszych ścianach z płyt gipsowych nie są wcale spowodowane tzw. szkodami górniczymi, lecz trwożną reakcją gipsu na ten upiorny dźwięk. Trąby, które podobno rozwaliły mury biblijnego Jerycha mogłyby brać u M. lekcje;)
Zdarzają się noce, gdy obudzona przez ten warkot jestem w stanie przysięgać, że nie mieszkam na śląskim blokowisku, lecz w bezpośrednim sąsiedztwie lotniska, z którego startuje eskadra Migów czy tam inszych F-16.
Na szczęście już dawno, metodą prób i błędów, odkryłam sposób, który natychmiast przerywa te upiorne nocne występy, wykraczające z pewnością poza wszelką decybelową skalę. I nie jest to cmokanie ani gwizdanie. O nie, na moim M. takie subtelności nie robią wrażenia. Jedyne co działa to nagła konfrontacja mojego łokcia z jego żebrami. Brutalne, ale stuprocentowo skuteczne.
Może więc - mimo wszystko - prawdą jest, że miłość wszystko zwycięża, nawet chrapanie. Pod warunkiem, że znajdzie się błyskawicznie działający sposób, by to chrapanie natentychmiast "wyłączyć":)
Nie wiem, co znów się popiętroliło, ale nie mogę wstawić fotek:/ Moje matrasowe łupy pokażę więc innym razem.
Oooo, po milionie prób się udało:)
Nie samą książką (nawet tak tanią) żyje człowiek:) Człowiek też delektuje się lodami, kawą mrożoną i "Winem truskawkowym" - zaraz leci w TV:)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
A ja lubię chrapanie mojego mężczyzny, jest ciche i słodkie. :)
OdpowiedzUsuńBeti kocham Cię za to poczucie humoru. :*******
OdpowiedzUsuńja wczoraj walczyła z obróconym zdjęciem, normalnie było ok, ale kiedy dodałam na bloga było "do góry nogami"
OdpowiedzUsuńjakaś awaria jest na blogspocie z tymi zdjęciami. spróbuj w oknie gdzie pisze się notkę wybrać "Edytuj kod HTML" i tam wgrać zdjęcia, a potem przejść do normalnego trybu, u mnie zadziałało ;)
OdpowiedzUsuńa co do chrapania: znam ten ból, mojemu włącza się gdy śpi na plecach, a to jego ulubiona pozycja ;) do tak brutalnych sposobów co prawda nie muszę się jeszcze posuwać, bo póki co wystarczy go trochę poruszać i powiedzieć "obróć się na bok", ale kto wie co będzie jak się na to uodporni ;))
Grzeszyłaś w "Matrasie" ??? :) łuhuhuhuhuh ...pokaż koniecznie :) ja swoje książkowe zdobycze pokażę po weekendzie- jak odbiorę zamówienie :) uwielbiam kupować książki za 5 lub 7 zł :D :D :D
OdpowiedzUsuńKurczę ... jakby się zastanowić to każdy facet z którym spałam- chrapał :D :D :D głośniej lub ciszej, ale zawsze !
Mój "Świat Książki" połączył się z kimś tam ... i teraz na stronie mnóstwo książek w różnistych cenach :D ale też pełno badziewia typu zabawki,ręczniki itp ...coś za coś :) kompletuję sobie "biblioteczkę" na wrześniowe wakacje- prawie same kryminały :D
OdpowiedzUsuńPięknie ! Ceny powalają :) szkoda,że te wszystkie bestsellery nie chcą tyle kosztować. ech ...
OdpowiedzUsuńJeszcze tylko dwa tygodnie z kawałkiem :))) juhuuuuuu .. ! :*
a ja widzę Twoje książki i ich zawrotne ceny!!!
OdpowiedzUsuńa ja cie zaskocze,bo w naszym domu chrapie tylko bardzo zmęczona Tereska!ha!czasem trudno zasnąć;)
Zmykam do lektury- bo się zabrałam za medyczny thriller no i wiadomo,że wciąga jak słonia trąba :D Przyjemnego wieczoru :***
OdpowiedzUsuńjak ja się cieszę, że mój facet nie chrapie!!! Nawet nie wiesz jak to doceniam. :) Gdy sobie przypomnę, jak mój stary "zarzynał"...
OdpowiedzUsuńO magnum mini almond. Dopiero co opróżniłam lodówkę z owej zawartości. A almond to mój ulubiony rodzaj. :)
szaleństwo macie z tymi książkami:)
OdpowiedzUsuńoglądam "Wino...", popijam wino ... i tak się kończy dzień.
OdpowiedzUsuńMój czasem pochrapuje, ale wystarczy, że go tyrpnę i przestaje:)
OdpowiedzUsuńNo, nie samą... człowiek żyje też sprawianiem przyjemności innym, człowiek jest przekochany:*****
OdpowiedzUsuńŚlę całusy i ściski:***
Ja też dziubię łokietem w żebra;PP
kawa mrożona... uwielbiam! :)
OdpowiedzUsuńjaki masz piękny kolor na paznokciu :)
jeżeli ktoś chrapie w mojej obecności to mam ochotę go mocno zdzielić, bo ja nie potrafię spać przy takim warkocie. Zawsze się modle, żeby mój mąż przyszły nie chrapał, bo będzie spał w innym pokoju :P
to są lody, nowe big milki straciatella. Szczerze jakoś mnie nie urzekły specjalnie. Wolę wersję oryginalną bądź z polewa czekoladową :)
OdpowiedzUsuńNo to tyle dobrze, że nie co nockę takie koncerty musisz wysłuchiwać :)
Również udanego! :)
A mój nie wierzył ze chrapie. Fakty w postaci nagrania były druzgocące... Co wcale nie znaczy że przestał:D
OdpowiedzUsuńMój na szczęście nie chrapie....ale Twoja metoda super....kawusia mniammm..."Wino truskawkowe" odlądałam i lody też jadłam...nagrzeszyłam dzisiaj...pozdrawiam ...miłego weekendu....
OdpowiedzUsuńHahahahaha, skąd ja to znam :D Moj mąż ma krzywą przegrodę nosową wiec jego chrapanie doprowadza mnie do sząłu, a jakąkolwiek przybierze pozycje do spania i tak chrapie przeraźliwie głośno :/ Dlatego we współnym łóżku tylko spotykamy sie za potrzebą wywiązania się z obowiązku małżeńskiego :P
OdpowiedzUsuńjejku ja wiem co czujesz :P mój to ma takie chrapanie że czasami to się budzę i patrzę jak można tak mocno chrapać :O ale fakt jak sie go szturnie i się przekręci na bok to zalega cisza :D
OdpowiedzUsuńhehe ;))
OdpowiedzUsuńjakiego loda masz pysznego :)
Nie znam 'Wina truskawkowego".
OdpowiedzUsuńale lody bym zjadła;)
Ale myślę i nastawiam się na to co będzie po tym tygodniu u NICH, więc jakos przeżyję;))
OdpowiedzUsuńNo i założę się, że na pewno będą sytuacje, w których tesciowa mnie wkurzy, ... postaram się olac.
TO kiedy spotkanie robimy w Bytomiu?
Mój D.też chrapie czasami,nie jest to jakaś tragedia,ale nie lubię tego i stosuję tą samą metodę co ty:D
OdpowiedzUsuńMiłego dnia:*
Czyli dochodzimy do wniosku że podróże kształcą. ;)))) Też się ratuję poczuciem humoru ile mogę, i zauważyłam że ludziom czasami go brak bo myślą że mówię poważnie. ;))))
OdpowiedzUsuńŹle policzyłaś;). Ja przyjeżdżam 16 w nocy (sobota) do 28 lipca jakoś, bo potem jedziemy do Chorwacji (tam mamy rezerwację od 30 lipca, więc ze 2 dni wcześniej wyjeżdżamy).
OdpowiedzUsuńMyślę, że jak już będę w Bytomiu to się umówimy dokładnie, może być i w tygodniu. Zostawię pewnie Zosię i tak z mamą;).
Gabi jest chętna na spotkanie.
hahah gratuluję mam nadzieję, że mnie nikt tak nie wali łokciem w żebra - a biorąc pod uwagę moją przygodę z boksem i wielokrotnie złamany nos - prawdopodobnie jestem chrapaczem pierwsza klasa ... i to w ogóle piękne takie love ponad wszystko - tak sobie chodzę po tych blogach i wszyscy jęczą że do dupy jest - ja tam swoje zdanie na temat miłości mam to jak Tobie się taka zdarzyła to dbaj o nią ;) i taj mu tego loda jak już dostanie od Ciebie po żebrach i nieświadomy ataku budzi się w bólach ;)
OdpowiedzUsuńprzeczytałam fragment o chrapaniu i teraz brzuch mnie boli ze śmiechu :D
OdpowiedzUsuńcoś TY, czekolady nie topię :) W tych rogalikach chodzi o to, żeby ich przygotowania nie trwało dłużej niż zagotowanie wody na herbatę :) Wzięłam kilka kostek gorzkiej czekolady Wedla, każdą przełamałam na pół i otuliłam ciastem. Podoba mi się ten deser, jest taki elegancki :)
Lepiąc rogaliki zawsze musze pamiętać, żeby zawijać te dzioby na dół, bo inaczej mi się podnoszą i wychodzą tacy indywidualiści jak na zdjęciu :P
Talerz ma jakieś 40 lat o ile nie więcej :)
u nas zawsze mówi się "grać w baBINGtona", ewentualnie "w kometkę" (bez sensu :P).
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że to bardzo niepozorny sport... Wydaje się, że takie bieganie z rakietką kompletnie nie męczy, ale rzeczywistość jest zupełnie inna :) Po wczorajszym treningu nie mogłam wstac z łóżka :D Badminton dobrze robi na uda i pośladki - te wszystkie wypady, przysiady, podskoki, uniki itd. Polecam!
masz rację, pośladki cierpią najbardziej, ale dla mnie to akurat bardzo dobrze, bo nie lubię typowych, nudnych ćwiczeń na tę część ciała :) Graj częściej, zobaczysz jaką będziesz miała kondycję! Poza tym to przecież bardzo przyjemny sport :)
OdpowiedzUsuńja też zawsze mam problem z tymi kolorami, wiec nie doradzę ;)
OdpowiedzUsuńpamiętaj tylko, że są bardzo jasne ;)
dziękuję :* czuję się dobrze chociaż jak by trochę zamroczona lekami ( bo tyle ich biorę że ostatnio jak wyszłam z apteki to wyglądałam jak te babiny z reklamówkami pełnymi leków )
OdpowiedzUsuńech chociaż powiem ci że tak jak dostałam mms od Madziorka ze zdjęciem Ali to ja już bym chciała mieć swoje drugie szczęście po tej stronie brzucha :D a tu najgorsze przede mną :P
a tak z innej beczki to podałam mojej mamusi twój adres bloga ( mam nadzieję że nie masz nic przeciwko ) po prostu twoje teksy tu pisane są świetne i jak to stwierdziła moja mamusia....." bardzo przyjemnie i lekko się czyta i z chęcią przeczytała by książkę w stylu w którym piszesz " :D
Wszędzie lepiej tam gdzie nas nie ma :DDD prawda stara jak świat :D
OdpowiedzUsuńAle ja muszę, bo mamy z Anką plan ! :) Ale póki co ciszaaaaaaa....żeby nie zapeszyć :)
Pewnie się zdradzimy na spotkaniu :D
OdpowiedzUsuńBeti dziękuję za przesyłkę! nawet nie wiesz jaką mi niespodziankę zrobiłaś.Miałam kiepski dzień a jak zajrzałam do skrzynki(przy okazji złamałam klucz:D) to normalnie mordka mi się uśmiechneła.Pycha są! jak kompot rabarbarowy tyle,że lepsze;D
OdpowiedzUsuńA co do stawu to AZ tak tam pieknie nie jest:) mogłoby byc ładniej...do tego ostatnio jacys debile ławki powyrywali i powrzucali do stawu,którys raz z kolei,do tego powywracali śmietniki..debilizm..
OdpowiedzUsuńtak,pod pękającym:) zrobię fotkę samego przy okazji:)
OdpowiedzUsuńKawa mrożona, uwielbiam :))) Mój mężny na szczęście nie chrapie :)))
OdpowiedzUsuń