Niedawno, na jednym z blogów, które nawiedzam, wywiązała się dyskusja na temat metod budzenia (tak najogólniej rzecz ujmując). Oczywiście Beti musiała wtrącić swoje 3 grosze (a nawet 3 ojro). Nawymądrzałam się na powyższy temat, dowodząc, że mamy wypracowany najskuteczniejszy system budzenia (a raczej całą machinę budzącą), składający się z trzech budzików, radia, telewizora i dwóch komórek (w znaczeniu - telefonów, sztuk dwie). Tak się puszyłam i szczyciłam doskonałością i niezawodnością tegoż systemu (zapominając, że w sumie najważniejszym jego składnikiem jest jakże zawodny czynnik ludzki), że oczywiście musiałam zostać ukarana (czy tam pokarana, jak komu pasuje). Dziś zaspaliśmy haniebnie i sromotnie;)
W naszym systemie budzenia ostatnią deską ratunku (w zasadzie to nawet ostatnią drzazgą z owej deski) jest moja komórka. Budzenie mam tam nastawione na tak zwany ostatni moment, czasu starcza jedynie na błyskawiczne wypryśnięcie z małżeńskiego łoża, spryskanie zaspanych gąb wodą, wskoczenie w biegu w ciuchy i szybki wypad z domu. Tak to wygląda w teorii, która - jak wiele teorii - nie jest zupełnie kompatybilna z ponurą rzeczywistością.
Spróbujcie na przykład wyskoczyć z łóżka z prędkością światła, gdy wasze zestarzałe i zastygłe czterdziestoletnie kości leżą splątane z innymi, równie wiekowymi kośćmi. Nie jest to łatwe, a już na pewno nie błyskawiczne. Potem trzeba wykonać na sobie niezbędne czynności higieniczno-kosmetyczne, czyli tak zwane niegdyś poranne ablucje. Podobno my, kobiety, mamy talent do robienia kilku rzeczy naraz. Cóż, w moim przypadku, a w każdym razie o 5 rano to tylko kolejna, niesprawdzająca się teoria. Jakoś nie opanowałam sztuki jednoczesnego siusiania, szorowania uzębienia i poprawiania fryzury, wymodelowanej nocą na poduszce w jakiś przyklapły, żyjący własnym życiem twór, o jednoczesnym robieniu makijażu nawet nie wspomnę. Dziś, wykonując te wszystkie niezbędne czynności w tempie mocno przyspieszonym, musiałam dodatkowo wysłuchać ulubionej mantry Polaków, powtarzanej zduszonym głosem przez M., miotającego się po mieszkaniu w daremnym poszukiwaniu ciuchów, dokumentów i kluczy. Mantra ("kurwa, kurwa, kurwa...") brzmi coraz wścieklej, gdy okazuje się, że chłop w pośpiechu dzikim ubrał dwie różne skarpetki, walnął się w duży palec u nogi, a kluczyki nie leżą tam, gdzie się ich oczekiwało...
Ach, jak miło i przyjemnie zaczął się ten tydzień;)
W końcu dorobiłam się nowych rękawic kuchennych, nabytych wraz z makaronem:)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
hahahaha:D:D:D:D:D
OdpowiedzUsuńhahaha :) system fail ;)
OdpowiedzUsuńale i tak nadal uważam, że jest super opracowany pod względem strategicznym i jakaś tam jedna usterka nie ma najmniejszego znaczenia :)
To się uśmiałam, wybacz, wierzę, że Tobie do śmiechu nie było :=) Ja nastawiam tylko komórkę ale i tak często budzę się zanim odezwie się alarm :-) a najpóźniej to po pierwszej nutce piosenki :-)))
OdpowiedzUsuń:)nie cierpie budzikow
OdpowiedzUsuńAle zdążyliście??;)
OdpowiedzUsuńa gdzie sie tak rano spieszyliscie??
OdpowiedzUsuńja mam ustawione 5 drzemek co 5 minut i ten system nigdy mnie nie zawiódł;)
Gdzie Was wygnało o tak wczesnej porze?? xD
OdpowiedzUsuńTo dobrze,że zdążyliście:)
OdpowiedzUsuńCały czas pamiętam o zdjęciach,tylko chcę zrobić je w miarę dobre,żeby cokolwiek było widać:)
A film jak dla mnie gorzej niż beznadziejny,ale niektórym moim znajomym się podobał,więc może ja się nie znam;)
Hahaha skąd ja to znam. ;D Rękawice świetne. :) Rzeczywiście tak napisałam jak bym co najmniej czekała na termin... Ach te moje nerwy...
OdpowiedzUsuńHa haha moj M tez dzisiaj zaspał :P I juz na pociag nie zdazyl, ale to juz przez wlasna glupote bo musial sie tak wyszykowac zeby polowa pociagu usneła od feromonow, wiec nikt nie zasnął oprocz mnie i mojej Mary bo autem byl zmuszony jechac do pracy :D
OdpowiedzUsuńKurwa tez byla powatarzana w ilosci nieskonczonej :P
OdpowiedzUsuńBuhahaha szczególnie mantra do mnie przemawia:)
OdpowiedzUsuńPewnie, że lepsza:)
OdpowiedzUsuńA miłość platoniczna na razie bez zmian.
a wiesz że dziś podobno najgorszy dzień w roku? ;)
OdpowiedzUsuńsama tego doświadczyłam, bo rozwaliłam samochód :(
mnie wystarcza jeden budzik w komórce i szał psa, w jaki wpada gdy zaczyna dzwonić:)))
OdpowiedzUsuńnie, na szczęście nie, bo szczęście w nieszczęściu, że wbiłam się na pobocze między dwoma drzewami, ale strach był.
OdpowiedzUsuńniby gupota z tym najgorszym dniem w roku, ale jak tu w to po takich sytuacjach nie wierzyć ;)
głupota* ;)
OdpowiedzUsuńjuż na szczęście cały, odpadł zderzak, kołpak i trochę się felga w jednym kole wygięła, ale na szczęście wszystko się działo koło uczelnianego parkingu więc koledzy z roku tymczasowo temu zaradzili żebym jakoś dotarła do domu, a potem już mój tata się nim zajął, także nie jest źle, mogło się skończyć dużo gorzej :)
OdpowiedzUsuńdokładnie, wrażeń mam aż nadto na dzisiejszy dzień, ale jak to mówią co Cię nie zabije to Cię wzmocni, zawsze to jakaś lekcja ;)
OdpowiedzUsuńNie używam suszarki do włosów;)))).
OdpowiedzUsuńMantra najlepsza!!!!!!!!!!!!!!!
A Ty się dokąd spieszyłaś o 5 rano?
gdzieś Ty się wybierała? do pracy tak wcześnie?
OdpowiedzUsuńhehehe ;)
OdpowiedzUsuńJa mam budzik za oknem. Baaaaaaaardzo skuteczny. Swego czasu opracowywałam nawet plan skutecznego pozbycia się go. Miłość do czworonogów jednak zwyciężyła. Burek sąsiada żyje, ma się dobrze, a ja w soboty i inne wolne dni po prostu przestałam go słyszeć;)
OdpowiedzUsuńhaha na pewno zakończenie tygodnia będzie miłe:))oczywiście czekam już na listonosza:)
OdpowiedzUsuńHeh, tą mantrę to ja ostatniozbyt często powtarzam;)
OdpowiedzUsuńSą. Poza stanem zapalnym który zrobiły guzy ,nie ma nic:) ufff....
OdpowiedzUsuńAle mamy nowy problem...z babcią nie jest dobrze,chyba zakrzepica daje popalić,potwardniały Jej nogi okropnie, i wiesz co..fochy robi bo do lekarza nie chce, przy jej chorym sercu,dusznicy,cukrzycy itd.. to straszne ryzyko.A babcia najpierw się nie przyznawała a teraz próbuje odwlec wizyte..://
Wczoraj przeczytałam Twój post i przez to śniło mi się, że zaspałam do pracy! :))))) A tak naprawdę, nigdy mi się to nie zdarzyło. I choć ostatnio ciężko mi się wstaje (gdy trzeba) to i tak robię to albo równo z budzikiem albo chwilkę przed. A gdy idę do pracy "na rano" to wstaję o 6tej.
OdpowiedzUsuńoj nie lubię tak wcześnie wstawać ale jakoś nie mam z tym problemów :) no i są też pozytywne strony spania samemu. w nic się nie zaplączę :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
osz jakie to szczęście że ja nie zasypiam tzn. nie mam gdzie zaspać :) ale że taki system zawiódł :DD zdarza się nawet najlepszym ;) ać muszę ci powiedzieć że ja nawet o 12 w południe nie potrafiła bym wykonywać 5 rzeczy na raz o szczaniu, myciu zębów i modelowaniu włosów jednocześnie nie wspominając :D
OdpowiedzUsuńcudownie!! :)))
OdpowiedzUsuńa mój chłop na co dzień ubiera dwie różne skarpetki i nic sobie z tego nie robi, za to mnie doprowadza to do szału. musze mu powyszywać kwiatuszki, serduszka i inne, żeby odróżniał...
Aż boję się napisać,że jeszcze NIGDY w życiu nie udało mi się zaspać, czy to do szkoły czy do pracy :DDD
OdpowiedzUsuńWysłałam Ci zaproszenie sprawdź. :) No i proszę jak tu jestem i ktoś mnie czyta o Wasze adresy mailowe, mogą być na moją pocztę. :)
OdpowiedzUsuńu mnie ze wstawaniem też różnie, ale takiej sytuacji jak Wasza nie pamiętam ;) staram się zwlec wcześniej z tego łóżka jeśli już muszę...
OdpowiedzUsuńps. widziałam pierwszą reklamę amerykańskim ciasteczek w tv ;P
Dżordż jest zbyt leniwy żeby kąsać, jedyne co robi....tak podejrzewam.....to siada w czaszce z paczką popcornu i gapi się w moje oczy od drugiej strony jak w telewizor :D
OdpowiedzUsuńja kamyczków kilka z Turcji przywiozłam razem z muszlami, leżą sobie teraz w szufladzie i przywołują wspomnienia z każdym jej otworzeniem :) ślubnego welonu się co prawda jeszcze nie dorobiłam, ale jeśli to kiedykolwiek nastąpi to też na pewno zostawię :)
OdpowiedzUsuńa co do wieku misia: kto by się tam wdawał w takie szczegóły ;))
lepiej, lepiej. czasami tak niewiele nam potrzeba do szczęścia ( spotkanie z Anią, pochwała od osoby po której bym sie takich słów nie spodziewała) oby do piątku :)
OdpowiedzUsuńWidziałam ostatnio w telewizji reklamę "Oreo" i od razu mi się z Tobą one skojarzyły:)
OdpowiedzUsuńBuziaki:*
jak tu sie nie usmiechnac!tez mi sie zdazylo pare razy zaspac...;)
OdpowiedzUsuńHehe, u mnie ze wstawaniem coraz gorzej, aż boję się pomyśleć, co będzie dalej ;)
OdpowiedzUsuńWidziałam serce zrobione przez Twojego małżona. Piękne! A mantrę powtarzam czasami ;))), za to mój wcielił w nią cały słownik j.polskiego.
OdpowiedzUsuńSobotnie dzień dobry :***
OdpowiedzUsuńJa staram się regenerować i zbierać siły na kolejny tydzień :> właśnie wróciłam z siłowni- spędziłam tam 1,5 godziny - jutro planuję podobnie, chyba że uda się wypad na basen (poza Poznaniem więc jestem uzależniona od dojazdu). Teraz w planach leniwy relaks ;p Pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia ! :*
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,że pogoda będzie już w miarę wiosenna ;p nie spodziewam się jakiś wysokich temperatur,ale żeby przynajmniej nie zmarznąć przy jakimś spacerku czy coś ...bo ja bym chętnie trochę połaziła, pozwiedzała ...
OdpowiedzUsuńA nie wiesz co tam się u Agi, SIS mojej dzieje ??? zaraz spróbuję ją zagadać na gg ...coś ostatnio milczy jak zaklęta :( martwić się ?
OdpowiedzUsuń:***
jak tak patrzę na to z boku to faktycznie na luzie ale jak siadam za kółkiem to już tak na luzie nie jest :)
OdpowiedzUsuńZagadałam :) Wszystko ok ! :*
OdpowiedzUsuńBeti ,kochana..jestem ;) Fakt mało tu zaglądam,powiem szczerze....rochę się ostatnio wnerwiłam na BS,i zapał mi ostygł ,ale jestem i nie znikam. Jest w końcu parę osób z którymi chce mi się mieć kontakt.
OdpowiedzUsuńAle widzę że i Ty się nieszczególnie udzielasz?;))
Ślę cmoki i przytulańce;******
Beti a Ty pomyśl czy zechce Ci się przyjechać do mnie na wiosnę ;>
ale dopiero 5-cio letnie dziecko nas w tym uświadomoiło :)
OdpowiedzUsuńHej, coś jakoś dawno post robiłaś? Lenisz się? Czy jakiś gorący weekend z mężem, że czasu nie masz?:))
OdpowiedzUsuńPozdr.
Beti napisze tak :) ja wiem ze kazda mama wychwala swoje dziecie pod niobiosa ale Jasiek zabieg przeszedl mega dzielnie co z reszta moiwili lekarze i pilegniarki co byli w szoku on kilka godzin po narkozie zjadł mieche zupy banana i pieczywo i ciagle cos jadł wypil dwa kuby picia i latał po oddziale jak z motorkiem w tyłku, zadnych lekow przeciwbolowych a oczko miał bardzo napucniete na poczatku teraz juz prawie sladu nie ma blizna bedzie mega mała co mnie raduje podwojnie choc wyglada z tym poporstu jeszcze fajniej :) po poworcie troszke wymiotował ale sie przesal wstał i zaczal odkurzac swoim nowym odkurzaczem ktory dostał za bycie dzielnym pacjentem od babci :) mam najdzielniejszego syna na swieicie ja natomiast padam... a dzis jeszcze jazdy...
OdpowiedzUsuńBeti,serducho jest rewelacyjne:)Jeszcze raz dziękuję za niespodziankę i w ogóle:)
OdpowiedzUsuńWszystko u Ciebie w porządku??
Beti proszę bardzo;)
OdpowiedzUsuńDziękuję:*
OdpowiedzUsuńTo dobrze,że to "tylko"leń,ale mam nadzieję,że szybko minie:)
Miłej niedzieli:*