Sandałków to ja w zasadzie nie lubię. Jest to niechęć obopólna i odwzajemniona - one nie lubią mnie. Gryzą, obcierają, wkurzają.
Dlatego kupuję baaardzo rzadko i nigdy nie za duże pieniądze, bo wiem, że i tak po jednym założeniu wylądują wzgardzone i w niełasce na dnie szafy, zapomniane na wieki.
Tak było i teraz. Kupiłam za jakieś 10 zeta, bo mi się wydawało, że skoro lato, to jakieś wypada mieć;) I ku mojemu zdumieniu te sandałki dychowe radykalnie zmieniły mój stosunek do tego typu obuwia:) To chyba pierwsze w moim dorosłym życiu sandałki, które nie zmasakrowały mi palców, nie obtarły paskami, nie wżarły się w moje stopy z zamiarem wampirzego wyssania krwi;) Nie są piękne, ale lekkie i niesamowicie wygodne:)
Małż dziś świętuje podwójnie - urodziny i odzyskanie wolności, czyli przejście na emeryturę. Zapowiada się niezły ochlaj i nie jestem pewna, kiedy się skończy;)
Dla babskiej części towarzystwa na dobry początek (bo potem pewnie będziemy już żłopać, co popadnie) przygotowałam (no dobra, kupiłam gotowca) cosmopolitan, który jest o niebo lepszy niż ten, który z Agą wciągałyśmy na ostatnim spotkaniu kg:)
Na koniec troszkę kolorków;)
Żelki na zagrychę;)
Bransoletki na ozdobę;)
I słoneczny, letni kubek, żeby skacowanej Beti kawa jutro lepiej smakowała;) Aniu - raz jeszcze dziękuję:*
Miłego weekendu:*
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jak kolorowo. :) Fajowe sandałki. :) Gratulacje i pozdrowienia dla małża. :) Ja jestem ostatni weekend mężatką. ;)
OdpowiedzUsuńja nie lubie sandalow, bo nienawidze ludzkich stop ;D schiz taki ;)
OdpowiedzUsuńale nosze, bo inaczej sie tu nie da ;))
Ale kolorowo, sandałki fajne, ja też nie bardzo lubie jak już to klapki....ale będzie się działo...miłej zabawy....pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńzazdroszcze Ci tego pijaństwa i tego że małż na emeryture....:))) choc moze to glupio brzmi ale choc wiem ze nie powinnam z rozsadku narzekac to serce teskni ze mezem ze go tak mało...
OdpowiedzUsuńMogę to opić sokiem z malin. ;))))
OdpowiedzUsuńJa lubię sandały, japonki, wszystko co letnie, niezabudowane :) jak robi się chłodniej przeżywam katusze :)
OdpowiedzUsuńGratulacje dla MAŁŻA !!! :*
OdpowiedzUsuńWypiję dziś Jego ...aaa co tam ... WASZE zdrówko :)
Wstyd mi jak patrzę na te Twoje pazurki piękne ;p ja owszem wyhodowałam sobie swoje,ale jakoś lakieru żadnego nie mam, co by sobie maźnąć ;p tzn coś tam mam,ale jakieś takie nudne kolory. Chyba czas wielki na odwiedziny w rossmannie czy czymś podobnym :D
Pozdrawiam i do zobaczenia we wrześniu :*
Wszystkiego dobrego dla M na tej nowej drodze życia:)))))))))
OdpowiedzUsuńBeti, Ty jesteś na bank najlepsiejszą i najmilszą gospodynią , więc impreza nawet z ohydnym drinolem byłaby super:)
Buziaki i udanej imprezy i zero kacora;******
ps.Kamilka się dopytuje kiedy wreszcie przyjedziesz do nas;))
Beti udanej imprezy ci życzę:))) ja sandałków nie noszę bo nie mam kiedy po prostu
OdpowiedzUsuńBeti,ty mi wyjaśnij ,jak to nie chodziłąś wczesniej w sandałach????a w czym latem chodzisz....?ja sobie nie wyobrażam inaczej niz z gołymi stopami,od maja do października chodzę w sandałkach,japonkach,klapkach;)nie mam żadnych tenisówek! ;)
OdpowiedzUsuńHa ja też mam takie dwukolorowe paznokcie, tylko w wersji niebiesko - zielonej:)
OdpowiedzUsuńto tak,jak ja!japonki ZAWSZE;)
OdpowiedzUsuńo muszę poszukać cosmopolitana:) ja nie mogę chodzić w sandałach takich całkiem płaskich
OdpowiedzUsuńZapytaj tych elementów :D pewnie troszkę można hehe :D
OdpowiedzUsuńA ja właśnie machnęłam nowy wpis ;p
:***
dobra imprez bez kaca?? no to ja lubię też:) miłej niedzieli
OdpowiedzUsuńA pewnie ! Zawsze problemem jest TYLKO, a może AŻ kasa ;/
OdpowiedzUsuńhehe ...o tak ! wątrobę mają niezniszczalną :D
hehe to dziś w planach?
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do nagrody :)
OdpowiedzUsuńCo nie ? ciągle mamy się spowiadać :D :D :D
OdpowiedzUsuńnawet dwie widziałam:)ja sobie pływały w rzece nie boją się ludzi a niedaleko przy ujściu z portu można spotkać morświny:) też ładny widok jak się pluskają ja zbieram się do kąpieli:) jeszcze raz miłego dnia
OdpowiedzUsuńZAPRASZAM DO ZABAWY INFO U MNIE NA BLOGU
OdpowiedzUsuńNajlepszego dla męża! :)
OdpowiedzUsuńSandały są ok, możesz w nich spokojnie śmigać! :)
co do mojego obcinania, to tak, ja musialam kilka minut stać, gdy obcinał z długości, a potem ciachnął grzywkę. W ogóle musiałam kilka razy wstawać, patrzeć na niego, na boki, do lustra, uff :)) A część loków kręcił klęcząc :) Ot, taki indywidualista ;)
Ale było super :)
Nominuję Cię do zabawy, szczegóły na moim blogu. ;)
OdpowiedzUsuńKochana! Bardzo dziękuję za prezent!
OdpowiedzUsuńProponuję pierwszy termin spotkania - czwartek o godzinie 16.00 w Bytomiu, w 'Czapli', super miejsce zaraz koło dworca;).
u mnie nie ma Kauflandu:(
OdpowiedzUsuńciekawe jak impreza? :)
OdpowiedzUsuńgratulacje dla męża i aby na tej emeryturze było dobrze, spokojnie i bogato :)
najlepszego dla małża.
OdpowiedzUsuńDziękuję za info o filmie, ale jak się okazało, w gazecie jest, w telewizji już nie :( co za porażka!!
ooo to brzmi lepiej:) Auchan niedaleko:)
OdpowiedzUsuńSandałki extra-szczególnie za taką cenę;) Uwielbiam żelki,zjadłabym z chęcią kilka,mogę się poczęstowac?:)
OdpowiedzUsuńTo do czwartku!!!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że trafisz bez problemu.
Czytałam gdzieś, że pogoda ma być do dupy:(
Ojej. To mam nadzieję, że uda Ci się z nim tak umówić, żebyśmy się zobaczyły;)
OdpowiedzUsuńKochana, co to ja czytam, że może Cię nie być w czwartek??? Walcz jak lwica o wolne popołudnie wtedy, bo śląskie spotkanie bez Ciebie to już nie to samo przecież.
OdpowiedzUsuńTo też się uprzyj!!! A wiadomo, że z upartą babą nie wygrasz:)
OdpowiedzUsuńJa też nie przepadam za sandałkami,wolę japonki,ale też posiadam jedną parę:)
OdpowiedzUsuńOstatnio czuję się trochę kiepsko,więc mało mnie tutaj:(
Udanej imprezy:**