Wczoraj przyłapałam sama siebie na bezwstydnym pożeraniu dokładki tortu truskawkowo-śmietankowego ( byliśmy na roczku - pierwszych urodzinach córeczki naszej chrześniaczki). Na jedyne usprawiedliwienie tego karygodnego czynu mogę podać fakt, że autorka tego cukierniczego cudu, babcia "jubilatki" a moja przyjaciółka, jest tortowym geniuszem. Właściwie - jest Boginią Wypieków. A co ciekawe, większość jej dzieł powstaje ot, tak, z głowy. Czegoś dosypie, domiesza, ukręci, prawie w ogóle nie interesując się przepisem, a potem piecze i wychodzi cud. Ja, nawet jeśli ściśle trzymam się przepisu, precyzyjnie odmierzam składniki, mieszam czy ubijam tak długo, jak nakazano, zwykle wyprodukuję jakiegoś gniota zakalcowato-niejadalnego. Bez trudu zostałabym gwiazdą programu "Jak spieprzyć najprostszy wypiek", gdyby tylko ktoś zechciał takowy program wyprodukować;)
Wracając do tematu - ocknęłam się, gdy z mojego talerzyka znikały w czeluściach mej jamy gębowej ( przepastnej i nienasyconej, a wręcz nienażartej) ostatnie okruszki dokładki tortowej. Wyrzuty sumienia wstrząsnęły mym najedzonym jestestwem, aż mi się wszystkie fałdy i opony zatrzęsły galaretowato. Postanowiłam, że podczas sobotnich zakupów nie zanabędę niczego, co byłoby słodkie i tuczące, żeby w ten pokrętny, acz skuteczny sposób odciąć sobie dostęp do pokus wszelakich.
Efekt jest taki, że przed chwilą wykonałam pracę niemal katorżniczą - spenetrowałam zawartość każdej szafki kuchennej + wnętrze lodówki z dokładnością godną technika kryminalistycznego, z zaciekłością psa tropiącego, w poszukiwaniu czegokolwiek, co by mi podniosło poziom cukru w organizmie.
Znalazłam jedynie puszkę gingers ( kilka dni temu rozdawali toto gratis każdej kobiecie w Auchan).
Na zdrowie, cheers, salut, slainte i co tam jeszcze chcecie:)
Zimowe ATC
23 minuty temu
a ja właśnie wróciłam z pracy i zastanawiam się czy jeść i pić czy iść spać :)
OdpowiedzUsuńporażka
miłego wieczoru
To ja bym też mogła w tym programie z Tobą o zwycięstwo walczyć xD Torty robię niezłe ale tylko wtedy, gdy mam kupne spody xD Taki mistrz cwaniaczy ze mnie ^^
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o ten tydzień to pasuje mi czwartek i piątek o każdej porze dnia i nocy :D Reszta dni jedynie po południu bo mam egzaminy, zazwyczaj do 12 :)
w sumie to bardziej zmęczenie wczoraj do 21 dzisiaj prawie do 20 jeszcze dostałam "awans" na kierownika sprzątania na szczęście co 3 sobotę ale akurat dzisiaj był mój" pierwszy raz"
OdpowiedzUsuńrozdawali gingersa? fajnie:) lubie ten napoj:D
OdpowiedzUsuńpożeraczka tortów ;)
OdpowiedzUsuńJakby wyprodukowali taki program to stanęłabym z Tobą do rywalizacji:P
OdpowiedzUsuńhehe ja robiłam na Wielkanoc babkę dla cukrzyków. tyle się starałam :( prawie wszystko zgodnie z przepisem... i wyszło mi zakalcowate coś o grubości ciasta do pizzy, a smaku lepiej nie określać. chociaż tyle, że akurat byli u nas znajomi i śmiechu było co nie miara :)
OdpowiedzUsuńale nieskromnie się przyznam, że torty jakoś mi lepiej wychodzą i właściwie wszystkim smakują :)
Dziękuję :*****
OdpowiedzUsuńA ulegnij, szczupła jesteś. :)
OdpowiedzUsuńżarłok i pijok;pppppp;) a sooo tam ,każdy ma jakieś słabości;pp
OdpowiedzUsuńJa dziś byłam z J u jego dziadków,J podłączał im prąd bo ktoś im popsuł,Kamila na nocowaniu u koleżanki z klasy,rządzimy sami;)
Buziak Kochana:****
hej! to mój nowy blog, stary niedługo przestanie istnieć. Nie chciałam aby mój prywatny był połączony z kolczykowym, dlatego zapraszam http://blogrenatki.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńBuhaha, a to dobre! Ja wczoraj pożerałam tort ze śmietaną:)
OdpowiedzUsuńa cukru w cukierniczce nie miałaś....?czy jeszcze nie byłaś aż tak zdesperowana?;))))
OdpowiedzUsuńa to piwo słodkie...?
Uwielbiam Twoje wpisy, o matko! Zawsze poprawiają mi humor. Moja Babcia też potrafiła takie cuda wypiekać bez przepisów, z głowy. No, a odkąd jej nie ma, to nikt nie potrafi odtworzyć tych cudowności, bo bez przepisu ciężko ;)
OdpowiedzUsuńojj zjadłabym sobie takiego tortu :) a ja właśnie też im mniej trzymam się przepisu tym lepsze rzeczy mi wychodzą, może Ty też spróbuj? :D
OdpowiedzUsuńja z M. wczoraj jedlismy jak swinie :D
OdpowiedzUsuńJa robię tylko "murzynka",bo to jest prostsze niż ciasto z torebki,które pewnie i tak bym zepsuła;)
OdpowiedzUsuńAch, te Twoje porównania :D
OdpowiedzUsuńMi wychodzi tylko "Ptasie Mleczko" haha. Nie przejmuj się ;D
nie było kaca po dzindżerze??:)ja wolę wino oo
OdpowiedzUsuńKiedyś słuchałam Turnaua, teraz już mi minęła "faza", ale sentyment pozostał ;)
OdpowiedzUsuńA bo ostatnio się kompletnie nie składało, albo czasu nie było, albo pogoda do chrzanu. W przyszłym tygodniu już mam nadzieję, że pojadę.
OdpowiedzUsuńA cepeliny naprawdę wydają się bardzo łatwe w przygotowaniu, spróbuj! Bo że są pyszne to ja Cię zapewniam:)
Świetna zabawa, choć nie najtańsza :D
OdpowiedzUsuńJak minął weekend ? Co robiłaś, gdzie byłaś ? ;p
ja jestem zakrecona jak sloik...mysle sobie jakie wisienki?!? a tu patrze co ja napisalam he he mialo byc czeresnie...
OdpowiedzUsuńmoja mama ma tak, że często piecze czy gotuje z głowy, a jeżeli jest jakiś nowy przepis to zawsze go przerabia po swojemu :)
OdpowiedzUsuńNo to piękna niedziela :D aż zazdroszczę ! ja być może sobie odbiję w przyszły weekend ! :)
OdpowiedzUsuńLubię, lubię :) widziałam sporo odcinków ! miałam i dziś oglądać, ale zabrałam się za uzupełnianie bibliografii w lic. i przegapiłam ;/
OdpowiedzUsuńa teraz leżę i pachnę i oglądam mecz :D
Hej, hej. Znajdziesz dla nas czas? Spotkamy się jakoś?
OdpowiedzUsuńzostawiam buziaka i lecę spać:***
OdpowiedzUsuńmało mnie tu i Ciebie pewnie też i dlatego....i ogólnie wiesz,rozbita trochę jestem i ani się na czymkolwiek skupić...nawet na pachnącym nie mam weny pisać,dziś już sie zbiorę w końcu bo czytelników strace;P
OdpowiedzUsuńBuziaki:*****
śmieję się z tym piwkiem:)
OdpowiedzUsuńmoje ukochane piwo!!! oj tesknie:))) tu nie maja podobnych;(((
OdpowiedzUsuńnoroc! po rumunsku;p
Wyglada na to, że piątek pasowałby 3 osobom, więc może piątek? Tylko gdzie? W Bytomiu? ;))
OdpowiedzUsuńMnie, to znaczy nam, bo tu muszę patrzeć głownie na Zosię, pasuje godzina 14-15.
A dałabyś radę do Bytomia? Byłoby super:)
OdpowiedzUsuńRynek - super, jak najbardziej może być. Jest tam kilka knajpek z ogródkami, więc można będzie gdzieś usiąść na zewn., bo mam nadzieje, ze pogoda dopisze:)
OdpowiedzUsuńSuper. Na rynku jest taka fajna knajpa, do ktorej często chodzimy, Suplement. myslę, że tam się spotkamy;) P.S. mają dobre jedzonko:)) i drinki też.
OdpowiedzUsuńBuziaki i już się nie mogę doczekać piątku. Mam tylko nadzieję, że Gabi będzie pasować.
Aaa, pogoda ma być ponoć ładna:)
OdpowiedzUsuństo lat mnie nie było ale mam zaleglosci!!!! ja teraz pochałaniam wszytsko co mi pod reke wpadnie i tak ostatnio w jednej rece trzymałąm wate cukrowa a w drugiej gofra ze wszystkm co sie tam udało nałozyc, ludzie patrzyli sie na mnie dziwnie :))) nie zaluj sobie jedzenia, jedzenie jest cudowna przyjemnoscia!!!!!
OdpowiedzUsuńBeeeeeeeeeeeeeeeeeetiiiii :D W związku z tym, że mam wielką chrapkę na to, żeby Was zobaczyć a moja orientacja w terenie, jak i znajomość Bytomia równa się zero, proszę Cię o wciepnięcie mi na gg swojego numeru telefonu :p W razie awarii, mojego zaginięcia będę Cię telefonicznie molestować bo się chwaliłaś swego czasu, że GPS z Ciebie nienajgorszy :D
OdpowiedzUsuńpuk puk...jest tam kto???
OdpowiedzUsuń:****