Planowałam wczoraj coś tu naskrobać, ale niespodziewanie naszło mnie na porządki. A ponieważ takie "naszłości" to u mnie rzadkość, coś jak włos na głowie łysielca nieomal, postanowiłam wykorzystać ten unikatowy i unikalny u mnie zapał (kto wie, kiedy znów się trafi) i przetrzebić nieco swój stan posiadania. A przy okazji prac owych rozgrzać się nieco, bo zimno w mieszkaniu masakrycznie. Co prawda znam przyjemniejsze sposoby rozgrzania się, ale do większości z nich potrzebny jest drugi osobnik, najlepiej rodzaju ludzkiego i płci przeciwnej, a że takiego nie było pod ręką, wybrałam alternatywny sposób rozgrzewki.
Bilans porządków nie jest, niestety, zbyt imponujący - pozbyłam się kilku ciuchów, jednej pary butów, na widok której nawet szewc-cudotwórca zszedłby na zawał z niesmaku i stosu gazet, dawno przeczytanych.
Ciuchy i gazety poszły na wymianę sąsiedzką, buty zamieszkały na śmietniku.
Posprzątałam też biurko, a właściwie po prostu w sposób bardziej malowniczy poustawiałam na nim moje liczne pojemniki, pudełka i puszeczki z długopisami, piórami i innymi takimi tam.
I zrobiłam porządek (jako taki) w szufladach z bielizną, stwierdzając przy okazji, że muszę nabyć takie materiałowe organizery do szuflad, bowiem między poszczególnymi sztukami mojej bielizny, stłoczonymi razem, doszło do regularnej wojny - haczyki dwóch staników wżarły się w rajstopy. Używając całego swego sprytu i przy akompaniamencie rozlicznych "k...w" udało mi się oderwać haftki od rajstop, nie uszkadzając tych ostatnich. Miotane pod nosem (a czasem i na cały głos) przekleństwa rozgrzały mnie chyba bardziej, niż całe te porządki, choć na pewno nie aż tak, jak rozgrzałaby mnie (i nie tylko mnie) zdrowa dawka intensywnego seksu, ale - z braku laku...;)
Czytam i polecam:)
Zostałam zaproszona przez naszego skarbka do nowej, muzycznej zabawy:)
Dzięki:***
Sama jestem ciekawa, co o mnie mówi "moja" muzyka:) Ale tym tematem zajmę się w następnym wpisie:)