sobota, 30 marca 2013

W oczekiwaniu na wiosnę świętujemy:)

Za zielenią, za wiosną tęskni nawet zając;)
A tymczasem nawet rzeżucha jakaś niemrawa wyrosła;)

Kochane, skoro wiosna nas nie rozpieszcza, rozpieśćmy się same na święta:)
Kulinarnie, rodzinnie, seksualnie - jak tam komu pasuje:)
Gdziekolwiek, jakkolwiek, z kimkolwiek spędzacie ten czas, spędźcie go tak, jak chcecie:)
Niech jajka nie podniosą Wam cholesterolu a serniki i baby nie powiększą zadków (no, chyba, że akurat o tyłku takowym marzycie).
Raz jeszcze dziękuję za pamięć, za piękne kartki i życzenia:*
I niech wiosna w końcu będzie z nami, w naszych domach, sercach, za oknem:)



sobota, 9 marca 2013

Takie tam różne;)

Wczorajszy Dzień Kobiet postanowiłam uczcić dogadzając na różnych płaszczyznach kobiecie, którą znam najlepiej na świecie:) Czasem mnie wkurza, czasem nawet doprowadza do łez, ale równie często mnie bawi i sprawia, że się uśmiecham. W sumie - lubię babę, którą jestem:)
W ramach świętowania kupiłam sobie tulipana sztuk jeden, wypiłam kawę/drinka z przyjaciółką, ozdobiłam dekupażowo kilka drewnianych osłonek,  wykupiłam karnet na zumbę:)
A przy wielkim współudziale innych bab - sąsiadki, koleżanek i naszej Ju (dziękuję, kochana) "odebrałam"  promocyjne puszki Jacobs (wczoraj ostatnią).
Miłego weekendu:)

poniedziałek, 4 marca 2013

Kochanka mojego męża...

Kochanka mojego męża ma na imię
Jest wredną szwedzką suką, która za miłość wystawia słone rachunki.
Słucham z niezdrową fascynacją połączoną z obrzydzeniem, jak podniecony małż odmienia jej imię przez wszystkie możliwe przypadki, lekka zazdrość mnie zżera, bo już nie pamiętam kiedy do mnie tak się ślinił i ekscytował. Jula to, w Juli tamto, z Julą owo i tak od dnia, kiedy M. dowiedział się, że boska Jula wprowadza się do Gliwic.
A najgorsze jest to, że oni się wcale z tym romansem nie kryją, wszędzie natykam się na dowody. A to zestaw wierteł, a to nowa szlifierka...choć w sumie i tak to lepsze, niż cudze majtki pod łóżkiem;)

Moja pocieszycielka:
Miłego tygodnia:)