czwartek, 12 lipca 2012

Dzieciństwo sielskie, anielskie...

Nasza Madeleine, wulkan pomysłów, wkręciła mnie w kolejną blogową zabawę, tym razem jej autorstwa:)
Trzeba wymienić 5 rzeczy,  które były  hitem w czasach naszego dzieciństwa.  Może być coś z jedzenia, picia, zabawek, gier, miejsc, wszystko, co wtedy sprawiało nam niesamowitą, dziecięcą radość, coś, co dziś wspominamy z uśmiechem a może czasem z łezką w oku;) Fotki mile widziane:). Napiszcie też,  kto Was nominował i wytypujcie kolejnych 5 osób:)

Wczoraj ogarnęła mnie w związku z tematem taka fala wspomnień, że - ograniczona "piątką" - musiałam przeprowadzić dość ostrą selekcję:) Tak to już chyba jest, że dzieciństwo, jeśli tylko było beztroskie, swobodne, pełne przygód i przyjaźni, wspominamy czule i z uśmiechem, i wydaje się nam, że tylko w "naszych czasach" było tak fajnie;)

1. Podwórkowe zabawy - skakanie w gumę (czasem trudną do zdobycia, 'poskładaną' z jakichś kawałków podejrzanego bądź nieznanego pochodzenia), wiszenie w pozach nieraz bardzo akrobatycznych na trzepaku, który to przyrząd, jak sama nazwa wskazuje, do fikołek służy;), odgrywanie Czterech pancernych, często niezbyt udane, bo każdy chłopak chciał być Jankiem, a każda dziewczyna Marusią;), hula-hop, klik-klaki;)
Całe dnie spędzało się na podwórku, żal było przerywać zabawę, więc co chwilę słychać było wrzaski na osiedlu: Maaaaaamoooooo, zrzuć mi coś do zjedzenia....Maaaaaamooooo, rzuć mi gumę/skakankę/piłkę:)
2. "Podróż za jeden uśmiech", Poldek, Duduś Fąferski i ta jego walizka, "Wakacje z duchami" i "przebacz mi, Brunhildo", miś Uszatek i jego klapnięte uszko, Krtek z tym swoim smętnym: ach, jo,  Wilk i zając i  nu pagadi...
3.Cudowny smak oranżadki w proszku/vibovitu, zlizywanych z dłoni, zajebiście kolorowa oranżada w woreczkach ze słomką, wata cukrowa, polo-cocta;) A jak bosko smakowały pomarańcze, kupowane tylko od święta:)
4.Chińskie kolorowe i pachnące gumki, piórniki, ostrzałki - szał ciał i uprzęży;)


5. Buty - czeszki, które uwielbiałam ( i zostało mi do dziś) i "relaksy", których nienawidziłam, a które teraz, nieco zmodyfikowane,  wróciły do łask i kosztują majątek:)

Na koniec, jako bonus:
Raz, dwa, trzy, cztery,
maszerują oficery,
a za nimi Pixi, Dixi
wykąpane w proszku IXI,
a za nimi misio Yogi,
co ma zawsze brudne nogi...   ach, mnóstwo było tych wyliczanek, hasełek, często dość niecenzuralnych;)

Do zabawy we wspomnień czar zapraszam: Olcię, Anię (Imogenę), Agnichę, Ju i Monikę:)


Zdjęcia pochodzą z netu.






26 komentarzy:

  1. dziękuje, dziękuję , dziękuję!

    bardzo podoba mi się ta zabawa:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też już bym dawno ten internet pi****,ale tak jak napisałam-mam nadzieję wkrótce się wyprowadzić,hehe:)
    Super tą zabawę Madzia wymyśliła:)Smak vibovitu-bezcenny:)Pamiętam,że jak jeździłam na wakacje do babci to zawsze chodziłam jej po pepsi,w takiej wąskiej butelce,ale tylko dla niej,bo zawsze powtarzała,że pepsi nie dla dzieci.Dla mnie była oranżada,ale taka prawdziwa,czerwona:)

    OdpowiedzUsuń
  3. o,ja....napisałam już trochę u Amolko;) Wysilę moją pamięć i coś skrobnę;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak sobie myślę i doszłam do takiego wniosku(ale to pewnie nie tylko ja;)),że mimo,że nasze dzieciństwo było o wiele skromniejsze niż większości dzisiejszych dzieci to było ono tak beztroskie,cudowne,że żadne gadżety nie są w stanie tego zastąpić:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dokładnie.Pamiętam,że kiedy byłam dzieckiem nikt z nas na podwórku nie miał komórki,ale jakimś dziwnym trafem zawsze wiedzieliśmy kiedy wszyscy wyjść na dwór:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Noooo to trochę rozszerzyłaś tą swoją piątkę! W czterech pancernych zawsze byłam Lidką i szlag mnie trafiał, a potem się okazało, że nasz przedszkolny Janek był w tym samym czasie chłopakiem moim i mojej przyjaciółki, która zawsze była Marusią...

    OdpowiedzUsuń
  7. matko trzepak!!!! ile tam się fikołków robiło w w przód i w tył, ile tam spotkań się odbyło i narad podwórkowych, najbardziej się bałam w przód fikołków robić a teraz żadnego bym nie zrobiła, no może w tył :)vibovit pamiętam!!!o gumkach też myślałam, byłam ciekawa kto je umieści :)))butów w ogóle jakoś nie kojarzę...bo filmy i bajki oczywiście ;)co do wyliczanki ja znowu mam inny koniec " a za nimi myszki dwie, wykąpane w proszku E " :D i jeszcze " wpadła bomba do piwnicy, napisała na tablicy, SOS głupi pies" :D

    OdpowiedzUsuń
  8. dzięki za nominację:) postaram się spręzyć.
    i dzięki za przypomnienie tych gumek- ja zawsze kochałam najbardziej zapach zielonego jabłuszka;)

    OdpowiedzUsuń
  9. A no rozgrzeszyła:) A tak swoją drogą to tak sobie pomyślałam, że stara jestem, skoto Brown nie kojarzy 3 rzeczy z mojej piątki:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajna zabawa, każdy pewnie chętnie powspomina. Ja nie miałam na podwórku trzepaka, ale skakanie w gumę to było coś. Graliśmy w dwa ognie i inne gry, rozkładaliśmy koce na trawie i znosiliśmy różne badziewia z domu...Ech....

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja, ja, już mi Agnieszka napisała :D Nie mogę się doczekać!

    Dziękuję za zaproszenie, post się rodzi powoli w mej głowie :D

    To kiedy mogę zorganizować przeprowadzkę do Was? ^^

    OdpowiedzUsuń
  12. raz, dwa, trzy, cztery
    maszerują oficery
    a za nimi kurdupelki
    powpadały do butelki.
    A z butelki wyszedł dziad
    i przestraszył cały świat!
    :D:D:D
    Trzepak służył do zwisania do góry nogami :P gumki pamiętam, relaksy mieliśmy białe :P no i to ciągłe "mamooooo" ;) ach co za czasy...

    OdpowiedzUsuń
  13. ja i zwisanie i fikołki. No i pamiętam, ze robiło się to też na tym wyższym pietrze. Jak teraz o tym pomyśle to strach oblatuje ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. to nie, że nie chcę, bo bardzo bym chciała (to raz). A dwa- to bardzo mi głupio, że tak Wam ciągle odmawiam... Ale ja ...poprostu nie dojadę sama do Kato, bo się...zgubię. Uwierz mi, mocno sie za to zabierałam, ale jak sobie przypominam, jak 4 razy w życiu zdarzyło mi sie być autem w Katowicach i niegdy nie wiedziałam, jak się zachowac na drodze(chociaż i tak zazwyczaj mąz prowadził). Ja straszna noga jestem za kółkiem, do Rybnika, najdalej do Raciborza jadę, serio;|

    A dowieźć mnie nie ma kto, chyba żeby stary z dzieckiem jechał, ale to z Wojtkowym zachowaniem w grę nie wchodzi. Ja się skupię, ja zorganizuję spotkanie w Rybniku, ja Was nawet nocowac mogę, bo mam sporą chałupę
    Wybaczcie

    OdpowiedzUsuń
  15. dzięki Beti, wzajemnie, a pamiętasz walkmana ????:D

    OdpowiedzUsuń
  16. mój tato też mnie nagrywał, jak jeszcze byłam malutka....a potem bawiłyśmy się z sis w radio i się nagrywałyśmy na kasety i piosenki z radia też nagrywałyśmy na kasety :D

    OdpowiedzUsuń
  17. coś kojarzę te koraliki, a biała, perłowa szminka pamiętam!!!!! moja sis miała i jej podkradałam :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Trzepak to też moje wspomnienia z dzieciństwa, miałam takie buty.
    Co do książki p.Danisi to dobrze się czyta, nic właściwie nowego ale mam do niej wiele sympatii choć moje życie w tych czasach czyli głównie lata 70 do 90 były całkiem inne /nie ten model rodziny, nauka, praca a przecież też nie pochodzę z rodziny bogaczy tylko skromnego nauczyciela/. Napisz co Ty myślisz o książce....pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
  19. aaa, pamiętam te gumki!
    Hmm, w sumie to już dziewczyny tyle napisały, że ja nawet nie przypominam już sobie nic nowego ... ;)
    See ya!

    OdpowiedzUsuń
  20. musiałas długo siedziec i wyszukac te wszystko szacunek :) miłego dnia

    OdpowiedzUsuń
  21. vibovit!!!I zabawy na dworze:))))))

    OdpowiedzUsuń
  22. Takiej polo cocty nie pamiętam, ale pamiętam że u nas były napoje Konradek, w takiej szklanej butelce, małe i duże :-)

    OdpowiedzUsuń
  23. Przypomniałaś mi że i ja dostałam zaproszenie do tej gry. :)

    OdpowiedzUsuń