Nie, w moim wykonaniu dziś będzie lanie...żółci.
I nie piękny słoneczny kolor mam na myśli, ani nawet kolor chłodnej cytryny. W ogóle w tej chwili kolorystyka wszelka mi zwisa, przez żółć w tym przypadku rozumiem gorzkie żale, złości i frustracje. Po prostu - złe emocje, które dziś wylewają się ze mnie wszystkimi porami (nie, nie o męskie gacie mi chodzi, choć akurat ich nosiciel też mi dziś podpadł).
Zły dzień po prostu, każdy czasem taki ma.
Bo nie potrafię rozgryźć cholernej Picasy, bo ostatnio znów męczy mnie bezsenność, bo zepsuł się telewizor, bo znów utyłam, bo wielka sprzeczka o małą pierdołę z mężem, bo ulubione buty się rozleciały, bo martwią mnie zmartwienia przyjaciółki, bo jutro czeka mnie wizyta b. denerwujących osób, której nijak nie mogę uniknąć, bo..., bo..., bo...
Wszystkie powyższe bobo osobno to mniej lub bardziej istotne drobiazgi, ale w takiej kumulacji nie wróżą lotkowej wygranej tylko zły nastrój. I w ten sposób zaoszczędziłam sobie tych korowodów z woskiem, wodą i kluczem;)
Z oczywistych względów (patrz pierwsze "bo") w tym wpisie (i być może w każdym kolejnym, o ile takowe będą) fotki nie będzie.
Edit: te kwiatki są dla naszej kochanej Czarnej Ani:) Ania powinna zmienić nick na Czarodziejska Ania - pomachała różdżką i wszystko gra:) Kochana, dzięki wielkie:***
Dziękuję też Aggie i Monice, które bardzo się zaangażowały w pomoc piszącemu te słowa tumanowi internetowemu:) Oraz specjalne podziękowania dla Wacka:)
Co ja bym bez Was, dziewczyny zrobiła? Musiałabym się cofnąć do epoki maszynki na korbkę a nawet liczydła;)
J 7, 40-53
18 godzin temu