czwartek, 10 lutego 2011

Uprzejmie donoszę;)

Wieści z frontu, czyli relacja z pola walki z wirusem;)
Przez dwa pierwsze dni stosowałam kurację procentową, usiłując zwalczyć podłego wirusa przeróżnymi napitkami na bazie alkoholu. Efekt: zawartość domowego barku zredukowana niemal do zera, ja w dość przyjemnym stanie permanentnego niemal zamroczenia, wirus okopał się na stanowisku, a nawet ruszył do ataku.
Następnie skłoniłam się ku mądrości naszych babć i zastosowałam leczenie czosnkowo-miodowe. Efekt był niestety całkiem odmienny od spodziewanego: zamiast leczniczego - odstraszający. I bynajmniej nie odstraszył wirusa, a skąd, wirus nie wampir i czosnek polubił. Kuracja odstraszyła otoczenie w postaci małża. Otoczenie krzywiło się paskudnie, gdy tylko, z pewną taką nieśmiałością, usiłowałam się do otoczenia zbliżyć. Zwłaszcza, gdy zbliżałam się, kłapiąc paszczą (a przy okazji zionąc w kierunku otoczenia upiornym zapaszkiem). Żeby nie było - ja tam czosnek lubię, ale z umiarem i w potrawach, zwłaszcza jedzonych wspólnie (przez co zioniemy oboje i wtedy żadnemu z nas zabójczy wiew z pyska drugiego nie przeszkadza).
Porzuciłam więc medycynę ludową i postanowiłam skorzystać z konwencjonalnej. Do lekarza nie poszłam - wystarczyło, że sobie wyobraziłam te tłumy nieprzebrane w poczekalni, tych ściśniętych razem i kichających nawzajem na siebie ludzi, żebym na samo wyobrażenie poczuła się gorzej. Wirusowi by się pewnie spodobało, spotkałby się z kumplami z innych gatunków, wymienił doświadczenia i nauczył nowych sztuczek, ale ja, jego umęczony nosiciel, nie zrobiłam mu tej przyjemności.
Poszłam do apteki i kupiłam gripex. To chyba jedyny lek na sprawy grypowo-przeziębieniowe, który nie wywołuje u mnie bezsenności i jest w miarę skuteczny. Mam nadzieję, że poskutkuje i tym razem.

Fotki całkiem nie w temacie - moje ostatnie złotówkowe zdobycze:
Kto wie, może kiedyś...

T-shirt New Look (sh).

39 komentarzy:

  1. nie wiem jak chora musiałabym być żeby wypić czosnek z miodem :D:D

    OdpowiedzUsuń
  2. To samo myślę co Madzia. ;) Śliczny T-shirt. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To Cie musialo mocno rozebrac :/ Zdrowia zycze!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jedzenie czosnku jakoś nigdy do mnie nie "przemawiało";)Lubię tak jak ty,ale samego to nie cierpię:(
    Zdrówka:*

    OdpowiedzUsuń
  5. śliczny tiszercik:) poszła bym z Tobą na ciucha... i chciałabym mieszkać blisko Ciebie...
    zdrówka Kochana:*****

    OdpowiedzUsuń
  6. najgorsze,co moze być,to leczenie się na własną rękę....albo lekami bez recepty,co to w ogóle za pomysł...?jakbyś od razu p[oszła do lekarza,to pewnie zapomniałabyś już,ze byłaś chora... ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeszcze Cię trzyma ??? ...no co za zaraza !!! ;/
    ooo ...widzę,że nie ja jedna chciałabym mieszkać bliżej Śląska :DDD

    OdpowiedzUsuń
  8. O ja Cię... zabij dziada w końcu, bo Ci żyć nie da!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ty mi się tam kuruj i do zdrowia wracaj i się nie szlajaj nigdzie ...bo przez kolano przełożę ;p

    OdpowiedzUsuń
  10. Mama na razie nie ma czasu o sobie myśleć ,dalej jest u Babci,niestety babcia musi iść do szpitala.
    U mnie nic nowego właściwie... na kurs dalej czekam ,niby miało być w ciagu miesiąca a tymczasem miesiąc dawno minął i cisza..no,nic ,trza czekać...

    :***

    OdpowiedzUsuń
  11. Nooo i zatrudnij jeszcze małża swego i w poniedziałek powinnaś być jak nowa :D

    OdpowiedzUsuń
  12. dobra, dobra ...;p ;p

    OdpowiedzUsuń
  13. Masz rację kochana, przechodzę właśnie terapię lecząc się z niego czytając zajebistą książkę. ;)))

    OdpowiedzUsuń
  14. ja uwielbiam czosnek,niestety teraz nie moge za bardzo:(

    OdpowiedzUsuń
  15. o jaaka cudna koszulka! przyjde potem poczytać co napisałaś ,a tymczasem zapraszam na film;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Mam Ci zrobić okład z młodej piersi, żebyś wyzdrowiała, hmm? >myśli<

    Mnie jakoś jeszcze w stanie jest zawsze na nogi podnieść Theraflu, chociaż smakuje jak siki wymieszane z domestosem :]

    Musisz mi Betinko koniecznie ten Sztokholm pożyczyć!!

    OdpowiedzUsuń
  17. czosnek z miodem?? to faktycznie musiałaś być chora :)) chociaż czosnek też lubię ale raczej nie w postaci leku .

    OdpowiedzUsuń
  18. zdrówka życzę

    OdpowiedzUsuń
  19. Zdrowiej ....pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  20. jeeeej czosnek z miodem :O szacuneczek i to duży że zdołałaś to przełknąć :) fajna koszulka :)

    OdpowiedzUsuń
  21. ja też stosuję zawsze gripex i przeważnie pomaga :)
    o widzisz, nawet nie wiedziałam że jest już drugi nr! ale chyba nie bedę tego kontynuować- w necie też sie znajdzie sporo wzorów w razie czego :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Jak zdrówko dzisiaj? :*

    Dziękuję za książkę :D Obcykam wszystko i jak tam kiedyś pojadę to mnie już nie zdziwi nic :D

    Może ja powinnam ten swój bar nazwać KLUB GLAMOUR :D I by było: mój sposób na ekstrawagancję w kuchni :D

    OdpowiedzUsuń
  23. Ooo, ja czosnku nie zjadłabym pod karą śmierci nawet ;)
    Dobrze, że już lepiej :)
    A Jaśniejszą od gwiazd Campion polecam - jest piękny. A z innych jej filmów widziałam tylko Fortepian.

    OdpowiedzUsuń
  24. Beti a wzięłabyś sobie porządnie wódki z pieprzem i już po męsku:) lepiej? miłego wieczoru

    OdpowiedzUsuń
  25. lubię przeglądać turystyczne przewodniki:)

    OdpowiedzUsuń
  26. Niedzielne dzień dobry :***
    Jak zdrówko ??? Mam nadzieję,że wykurzyłaś z siebie tego wirusa :)

    OdpowiedzUsuń
  27. jakieś 2 - 3 kg :) dokładnie Ci nie powiem bo jestem właśnie w trakcie "tych dni" a wiadomo że przed zawsze się waży trochę więcej ( przynajmniej ja tak mam )
    a jak zdrówko? zabiłaś gada??
    buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  28. no wiesz co, a ja myślałam, że Ci je wyślę i że jeszcze nie masz takiego :D
    a w stopę sama nie wiem co mi się stało, chodziłam w niewygodnych butach kilka godzin i po ich ściągnięciu strasznie mi spuchła od spodu, ale już dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Specjalnie sprawdziłam co to był za słodzik, którym słodziłam kawę w pierwszy dzień bez słodyczy ;p yhm ...ohydna sacharyna ;/ no nie dało się tego przełknąć :D

    OdpowiedzUsuń
  30. to w takim razie wyślę przy najbliższej okazji :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Mam w życiu tak mało przyjemności,że z kawy z normalnym cukrem w cukrze nie zrezygnuję ;p

    OdpowiedzUsuń
  32. u mnie i tak leżałaby gdzieś w szafce, więc nawet nie ma o czym mówić ;)

    OdpowiedzUsuń
  33. I ja w pewnym momencie zaczęłam więcej słodzić. Ale tej chwili i tak ograniczyłam cukier do niezbędnego minimum :)
    swoją drogą ...czas na jakąś małą czarną, bo łeb mi pęka od samego rana ;/

    OdpowiedzUsuń
  34. ale nie musisz nic wysyłać! ;) dostałam już tyle rzeczy od Ciebie, że musiałabym chyba z 10 takich serc Ci wysłać żeby się wyrównało ;)

    OdpowiedzUsuń
  35. Ja już po, dlatego kawa w głowie ;p i chyba zniknę na chwilę i poczytam sobie coś ...żeby nie mieć poczucia,że cały dzień spędziłam przed kompem :>

    OdpowiedzUsuń
  36. no dobrze, niech będzie :)
    jutro postaram się wysłać :)

    OdpowiedzUsuń
  37. Wiesz, to chyba będzie największa atrakcja mojego pobytu u niej:)

    OdpowiedzUsuń