piątek, 9 września 2011

Nieoczekiwana zmiana planów;)

Kilka dni temu miałam plan. Prosty był, łatwy i przyjemny - aquapark.
Przystępując do realizacji wyżej wymienionego, wywlokłam z czeluści szuflady strój kąpielowy. A już po chwili mój misterny plan zaczął się sypać (prawie jak pisząca te słowa). W zasadzie po prostu - sprawa się rypła;)
Ubrałam strój. W każdym razie takie było zamierzenie. W praktyce wyglądało to tak, że wciągając wszystko, co wciągnąć zdołałam (powłoki brzuszne mam na myśli i insze takie tam przyległości, czy raczej zwisłości), usiłowałam, stękając jak ten taki, co ciężary podnosi, wbić się w ów strój albo chociaż nawlec go na siebie.
Hmmm, zdarzyło mi się kilka razy w życiu zaniemówić z wrażenia, teraz zaniemówiłam raczej z wysiłku i przerażenia. Krótko mówiąc, by nie wdawać się w nikomu niepotrzebne opisy, przywodzące na myśl baleron przesadnie mocno obwiązany sznurkiem, wyglądałam obleśnie. Plan pierdyknął był, zanim jeszcze przystąpiłam do jego realizacji.
Ale ponieważ siedzenie w domu wykluczyłam, zamiast  aquapark w Tarnowskich Górach wybraliśmy inną atrakcję tego miasta - zamek, a właściwie cały kompleks zamkowy (który mogłam sobie spokojnie zwiedzać w stroju dowolnie maskującym).
Kompleks zamkowy mieści się w dzielnicy Tarnowice Stare, w jego skład wchodzą: zamek udostępniony do zwiedzania, który mieści też Centrum Sztuki i Rzemiosła Dawnego, karczma zamkowa ( czyli dawna obora ), kilkugwiazdkowy hotel ( przerobiony z dawnej zamkowej świniarni ). W odremontowanych dawnych domach czeladnych mieszka obecny właściciel z rodziną, do odrestaurowania pozostały jeszcze stajnie, w których prawdopodobnie powstanie oranżeria i centrum spa.
To makieta całego kompleksu, a na ścianie zdjęcia z odbudowy.
Zagrałam też w stuletniego flippera;) Emocje jak przy współczesnym, tylko bez tych wszystkich świateł, dzwonków i innych melodyjek;)
A to rynek w Tarnowskich Górach, zrobiony całkowicie z klocków lego przez czternastolatka:)
Szkoda, że tym razem zabrakło nam czasu, by skonfrontować klockową instalację z realnym widokiem. Zwiedzanie zamku to przeszło godzina, a potem chyba drugie tyle czekaliśmy na zamówienie w zamkowej karczmie. Dodam, że niezwykle praco-i-czasochłonne: latte i herbata;)
Ale i tak było miło, kiedyś wrócimy zobaczyć ten rynek:)
Miłego weekendu:* Mój taki będzie, bo odwiedzą mnie amolko i marteniczka:)

35 komentarzy:

  1. Ja dzisiaj byłam na mini zakupach i jak zobaczyłam się w przymierzalni to stwierdziłam,że wyglądam jak jakaś słonica:/Muszę koniecznie stracić kilka kilo.
    A wy jak zawsze spędziliście fajnie czas:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo nie wiedziałam,że jest tam takie fajne miejsce;D

    OdpowiedzUsuń
  3. jak ty jesteś baleron to ja jestem niewiem co:P

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj,skoro masz już takie wahania wagi to faktycznie musisz się zmobilizować i pójść do lekarza.To niestety nic przyjemnego,ale konieczność:(

    OdpowiedzUsuń
  5. ty wariatko!odmówiłaś sobie przyjemności w aquaparku??a tam byś straciła troszke kalorii;))

    OdpowiedzUsuń
  6. chyba trochę z dołu zdjecie zrobiłam i dlatego taka duża się wydaje;)
    ale powiem Ci,ż emi tez trudno uwierzyć,że ma juz 3 lata...

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękne zdjęcia. :) Ja bym pojechała mimo wszystko do tego aquaparku. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Uspokój sie, mozna kupic inny stroj!!! Zazdroszcze gosci :)

    OdpowiedzUsuń
  9. a ja sobie poprawiłam troszkę nastrój małymi zakupami
    no i zaczęłam już weekend chociaż chyba wolałabym pójść do pracy zamiast siedzieć w domu...

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja zabijałam chandrę pracą; zrobiłam szarlotkę babeczki, flaczki, kotleciki, lazanie... No! I teraz padam :D

    OdpowiedzUsuń
  11. żartujesz, godzinę parzyli dla Was kawę??? :O

    ostatnio przeżyłam podobny szok wchodząc na wagę, które pokazała 57kg, a jeszcze 2 miesiące temu nawet nie przekraczała 53kg... Na początku roku byłam jeszcze szczuplejsza, czyli od stycznia przytyłam jakieś 6-7kg. Oczywiście czuję się jak gruba krowa, poczułam, że "urosłam", ale miałam nadzieję, ze to tylko 3-4 kilogramy, a nie SIEDEM! nie mam pojęcia gdzie to wszystko zmieściłam

    OdpowiedzUsuń
  12. zazdroszczę Ci tych "wypadów zamkowych" my jakoś kurde wiecznie czasu nie mamy a w tym roku wyjątkowo dużo imprez różnej maści a wiadomo wszystko w weekendy ;/

    wyjeżdżamy albo wtorek popołudniu albo w środe rano jeszcze nie wiem :) od środy A. ma urlop! ale się już cieszę :))) tylko prognoza się znów zmieniła i jak mi będzie lało to się wQrwię... ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. alez Ty przesadzasz!! na pewno nie zaden baleron !

    OdpowiedzUsuń
  14. Hmmmm...dlaczego ja tam jeszcze nie byłam ? Siostrzeńca uduszę :) Jak pytam co tam fajnego na śląsku jest to zawsze mówi, że nic :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Ładnie tam :) byłam kiedyś w aquaparku w Tarnowskich Górach! Fajnie było :)

    OdpowiedzUsuń
  16. ja bardzo lubię chadzać po zamkowych czeluściach uściski Beti:)

    OdpowiedzUsuń
  17. o tak, 2kg w 1 dzień to dla mnie żaden problem :-////

    OdpowiedzUsuń
  18. Byłam w tym przybytku na weselu kuzynki. Miejscówka fajna. Kup nowy strój i się nie przejmuj ;-)

    OdpowiedzUsuń
  19. O nie, na żadnych laurach!!! Ja chcę jakieś nowe cuda podziwiać niedługo:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Wy obie jesteście niepoważne jakieś... Rety gdzie te pierniki niby??? Ja to jestem mentalny piernik:)

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie znam ale bardzo ładnie a kawa...mniammmm....ja nie bardzo się przejmuje i aquapark / mam na miejscu / odwiedzam....pozdrawiam....

    OdpowiedzUsuń
  22. Chciałabym się wybrać na basen ale aktualnie jestem w posiadaniu kostiumu, w którym pływałam w szkole podstawowej... Wyglądam w nim jak Borat :/
    Polowałam na ten z Carry ale nie było już rozmiarów, a fajny był bo taki marszczony na brzuchu więc maskował sporo :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Wariatka ze mnie jakich mało ;p wysiadam w obcym mieście i wsiadam do samochodu z obcym facetem :D no masakra ! :) ale chyba było warto zaryzykować ! :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Tylko,że czuję się teraz jak między młotem a kowadłem :( wcale nie fajne uczucie ...
    Umów się z Anką i niech Cię zabierze na Rynek w Bytomiu :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Też racja, kij w dupie zdecydowanie gorszy:)))

    OdpowiedzUsuń
  26. Nie wiem zupełnie jak mam rozegrać to wszystko kiedy jeszcze mi nad głową wisi K. Ale kurde ... żadnych deklaracji nikomu nie składałam, a On to już w ogóle ...za to kolega wydaje się być konkretny, co mnie osobiście odpowiada ;p przynajmniej nie muszę się niczego domyślać :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Specjalnie kupiłam kredki, żeby go zrobić:)

    OdpowiedzUsuń
  28. Ano dokładnie :))) jak długo można pitu pitu, nie ? ;p

    OdpowiedzUsuń
  29. co jak co, ale Ty spokojnie możesz chodzić na basen :) i nie mówię to z grzeczności.

    OdpowiedzUsuń
  30. cos mi z tym strojem ściemniasz!!!!!:) i jak po spotkaniu ?

    OdpowiedzUsuń
  31. byłam już i nie bede powtarzać ze zazdroszcze ble ble ble bo ile można ja poporstu Wam starsznie zajebiaszczo zazdroszcze !!!! moiwsz ze jak komentatot sporotowy :) jakby ni byłó specjalizacje mam z dziennikarstwa cholera :))))a czy ułatwia życie pewnnie gdyby miała miec to na codzien to wyprowadziłam bym sie po dwoch tygodniach ale ze byłam tam tylko dwa tygodnie to po co sie szarpac 530 km to odpowiedni dystans :)))a strojem sie nie martw kupisz sobie duzo fajniejszy i bedzie jeszcze lepiej :*:)

    OdpowiedzUsuń
  32. Tak sobie obliczyłam, trzymając się tych wszystkich przepisowych terminów, dając sobie czas na poprawę pracy do ostatecznej wersji - to nie wcześniej, jak na początku października.

    OdpowiedzUsuń
  33. Ja kupuję tylko te dwie gazety więc racze zaległości nie mam chociaż w niedzielę wzięłam ostatni TS i nadrabiałam zaległości. Wcześniej nie wszystkie artykuły mnie zainteresowały i nadrabiam przed nowym wydaniem;DDD

    OdpowiedzUsuń
  34. i o to chodziło, że się nie spodziewałaś;))
    DObrze, że ta doszła, heh.

    OdpowiedzUsuń