Od jakiegoś czasu zastanawiałam się nad powrotem do szydełkowania,
które "'uprawiałam"' wieki temu. Kiedy więc w czwartek pojawiło się
czasopismo "Szydełkowanie jest proste", z szydełkiem i dwoma motkami
wełny, pomyślałam -- lepszego momentu nie będzie. Tradycyjną drogą kupna
nabyłam dwa egzemplarze i ... przepadłam. Wciągnęło mnie na maksa,
świat prawie przestał istnieć; przyłapałam się na tym, że omal nie
poszłam z szydełkiem do wc i prawie pomieszałam nim kawę;)
W
piątek zużyłam wełnę z czasopism i zabrałam się za jakieś walające się
po chałupie ( w różnych przedziwnych miejscach) resztki wełny.
W niedzielny wieczór wykończyłam co miałam i poczułam się jak ćpun na głodzie, jak alkoholik siłą oderwany od butelki.
Wełnaaaaa! Chcę wełny! Już, teraz, zaraz, natentychmiast!
W dzikiej desperacji rzuciłam się przekopywać szafę, szafki i szuflady w poszukiwaniu ciuchów, które mogłabym spruć. Mieszkanie zaczęło wyglądać jak po bardzo pośpiesznie i z wielką determinacją przeprowadzonej rewizji ( przy okazji znowu zgromadziłam sporą torbę ubrań, które oddam we wtorek na kolejną zbiórkę Górnośląskiego Towarzystwa Charytatywnego).
I wreszcie - cud - z czeluści szafy wykopałam kilka czapek i szalików, w których już nie chodzę.
Posadziłam małża do prucia (przekupując go obietnicą deseru i inszych rozrywek) a sama stanęłam nad nim niczym diabeł nad duszą, w dłoni zamiast wideł dzierżąc szydełko, z szatańskim błyskiem w oku.
W końcu głód wełny ( Jezusie, zabrzmiało jakbym była jakimś gigantycznym wygłodniałym molem) został na jakiś czas zaspokojony, mogę spokojnie produkować kwadraty, z których powstanie patchworkowa narzuta.
Miłego tygodnia:)
J 7, 40-53
15 godzin temu
bardzo modne są teraz szydełkowe cuda,ja niestety nie mam tego talentu:/
OdpowiedzUsuńfajnie jest odkryć w sobie taki nałóg;) kiedyś haftowałam krzyzykami,ale to baaardzo pracochłonne zajęcie,więc moze wróce do niego na emeryturze?
Widziałam tę gazetę i się zastanawiałam nad nią,bo zawsze chciałam się nauczyć. Tylko nigdy się jakoś nie układało w tym kierunku;) A da się nauczyć z tej gazety myślisz?
OdpowiedzUsuńOoooo taka narzuta będzie piękna!!! Czekam niecierpliwie na efekty :)
OdpowiedzUsuńoj, taka narzuta to marzenie! Ale ile trwa zrobienie takiego dzieła?? Już jak widziałam księgę spotkań KG i wcześniejsze dzieła to sobie pomyślałam, że Ty to masz "hand-made'owe" zdolności :)
OdpowiedzUsuńMoja sis kupiła w TCHIBO takie trzy kręgi z bolczykami do szydełkowania czapek! robi się szubko i nieskomplikowanie ale mimo to jakoś nie mam daru do takich rzeczy :D
OdpowiedzUsuńJa to rozumiem! Skończyłam jedną robotę drucianą i aktualnie nie wiem co dalej... Gabi obdarowała mnie niezliczoną ilością motków, ale oczywiście zapomniałam co z nich chciała i utknęłam w miejscu.
OdpowiedzUsuńmiłego szydełkowania kiedyś też szydełkowałam w dzieciństwie lubię wyszywać haftem krzyżykowym ech na pewno kiedy dzieci podrosną znów zacznę haftować bo za tym tęsknię
OdpowiedzUsuńmnie teściowa chciała nauczyć ale ja mam dwie lewe ręce do takich rzeczy.No i sama mi dzierga:)
OdpowiedzUsuńA ja włąśnie Amolkowej tonę wełny podarowałam, zobaczę czy coś jeszcze nie wyszperam:D Bo ja to tylko łańcuszek umiem zrobić:>
OdpowiedzUsuńMam to samo :D Szydełkowałam jako dzieciak :) a teraz jak się to czasopismo pojawiło, to się oderwać nie mogę, przeszukuję internet, szperam, szukam i patrzę i zapisuję zakładki. Póki co nie mam kasy na wełnę, a wełny nie mam (choć ten pomysł z pruciem jest dobry - chyba poprzeglądam szafę, bo coś tam nadającego się do prucia pewnie jest) i mnie nosi... Czekam aż w końcu dostanę decyzję z ZUSu o chorobowym i będę mogła się zaopatrzyć w produkty :)
OdpowiedzUsuńHmmm nie wiem...zobaczę w takim razie,bo nie wiem czy mi się chce specjalnie w to wnikać ;)
OdpowiedzUsuńinne rozrywki mnie rozwaliły;)
OdpowiedzUsuńdwa- będziesz sobie mogła teraz rekę z moją matką podawać, ona tez od października to lata napierdala na szydełku;)
trzy- dumnam, że z ciasteczek nie poodpadały moje wypociny;) zwłaszcza jeśli komus ostal sie napis "kg" (donoszę tak w ogóle że każda miała identyczne egzemplarze ciasteczek)
A tam od razu sklerotyczka:)
OdpowiedzUsuńO jaaa, ale bosko. Zawsze chciałam się nauczyć szydełkować, moja babcia robiła to świetnie. Ale z racji mojej leworęczności nigdy nie potrafiła mnie nauczyć ;)
OdpowiedzUsuńI po raz kolejny uśmiałam się przy Twoim wpisie:)
OdpowiedzUsuńCzekam na efekt:)
Sh mówisz... No może i zajrzę :) Tylko, że ja jestem dziwna - mam swój jeden SH, tylko tam kupuję i tylko tam lubię chodzić. Inne mnie jakoś odstraszają :P Nie wiem czemu tak mam...
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
OdpowiedzUsuńOo, jak fajnie, wywołać dobre wspomnienia - to zawsze miłe ;)
Beti,ja już chyba całkiem straciłam zapał do pisania.Nie dzieje się nic ciekawego,ale jest ok:)Serio:)
OdpowiedzUsuńCoś tam kiedyś na drutach dziergałam, ale szydełkowanie mnie nie dopadło. Cierpliwości nigdy nie było....Podziwiam.
OdpowiedzUsuńOk,poprawię się,obiecuję:)
OdpowiedzUsuńAle teraz mogę Ci napisać,że jest ok:)
Buziaki:*
mnie coraz częściej ciągnie aby spróbować szydełkować!!!!! nawet mąż mnie mnie namawia, ta gazeta mnie kusi, warto ?????
OdpowiedzUsuńAh, ja też szydełkowałam i haftowałam ... może do tego wrócę, to chyba relaksujące zajęcie ... a tego mi potrzeba.
OdpowiedzUsuńja chce narzute w kwadraty!
OdpowiedzUsuńhehe - ja tak mam z robieniem na drutach :), ja jeszcze haftuje, a na szydełku mi nie wychodziło, ale spróbóje
OdpowiedzUsuńmam nadzieje, że tą narzutą to nam się kiedyś pochwalisz! :))
OdpowiedzUsuńNiestety, mimo tego, że byliśmy (niby) poza sezonem w Rzymie, to tłumy były wszędzie! Nie wyobrażam sobie co tam się dzieje w lecie..
również skusiłam się na pierwszy numer i ... przepadłam. po drugi pobiegłam z samego rana i nadal nie mogę się oderwać. powodzenia w tworzeniu narzuty, również nie mogę doczekać się efektów :) mnie marzy się taka poduszka https://scontent-b-ams.xx.fbcdn.net/hphotos-frc3/1426232_699339330076407_1346486750_n.jpg
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Nominowałam Cię do Liebstera. Zapraszam do zabawy i po szczegóły do mnie:)
OdpowiedzUsuńP. wybrał sobie migdałowy tort od Kandulskiego ;)
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt :))
OdpowiedzUsuńA pewnie, że możliwe, na przykład może być więcej spotkań klubowych;) A tak poza tym, narzuta skończona???
OdpowiedzUsuńZnam to uczucie "na głodzie". Ostatnio też po długim czasie wróciłam do tego diabelskiego narzędzia czynu. Niestety dla moich bliskich matka i żona wsiąkła na dobrych kilka dni. Nawet do pracy zabierałam ze sobą swoją robótkę. Teraz, gdy już mam skończone dzieło (śliczny ażurowy szalik) czuję jakąś pustkę. Nie mam czym się zająć i miotam się po dobo z kąta w kąt.
OdpowiedzUsuńHa !!! jakby to było przez "ręczne robótki" to może nawet bym się przyznała, ale niestety to nie to ;p ... w sumie nie wiem gdzie i jak, bardzo możliwie,że podczas snu gdzieś włożyłam rękę tam gdzie nie powinnam i wtedy nawet nie poczułam :D
OdpowiedzUsuńchciałam coś poczytać i ni ma
OdpowiedzUsuńa ja nadal czekam na jakiś nowy wpis !!! :)
OdpowiedzUsuńładnie proszę ! :)
A tam badziewie, bez przesady! W lotto nie gram, a powinnam, bo jakiś armagedon finansowy się szykuje...
OdpowiedzUsuńohooo, u Ciebie też widzę kurzem blog obrósł ;)
OdpowiedzUsuńZ pytaniem przyszłam , czy Ania Spacemonkey ma bloga ? szukam po nicku , po słowach , przez blogi klubowiczek i nijak nie mogę znaleźć :/
Dzień dobry !!! Zastałam Jolkę? ;)
OdpowiedzUsuńPrzetrwamy, ale nawkurzam się jak jasna cholera. On mnie do grobu wpędzi kiedyś na bank:)
OdpowiedzUsuńAleś zamilkła Kochana. A powiedz, wiesz co u Agnieszki?
OdpowiedzUsuńNo i koniecznie co u Ciebie? :D Bo wyszło, jakby mnie to nie obchodziło, a nie miało tak wyjść.
UsuńU mnie powoli... Brzuch napina się, ostatnio w nocy ból mnie budzi... Od kilku dni tęsknię za szpitalem - tam mogłam tak na prawdę odpoczywać. W domu nie mam możliwości, a zmęczona jestem. Ale ogólnie jest dobrze. Myślę o Agnieszce codziennie. Kurka miałyśmy (prawie) razem rodzić, a w styczniu ja w szpitalu a teraz ona biedna leży...
OdpowiedzUsuńhej co tam u Ciebie?
OdpowiedzUsuńBeti nie jest zle. Czasem takie niedobre mysli mi po glowie kraza. I tak bylo tydzien temu i tak mi sie wbily, ze musialam sie ich jakos pozbyc. Wiesz bywa lepiej bywa gorzej, ale ogolnie trzymam sie tego co pozytywne. Ale dziekuje za troske :*
OdpowiedzUsuńnadal czekam na wpis !!!
OdpowiedzUsuńczekam ... i czekam ...
i czekam ...
:***
ech ... ja niestety jestem czasami terroryzowana tv, mamy jeden pokój, a P. jak już jest w domu to musi włączyć tv, choćby nawet nic nie oglądał ;/// dlatego bardzo doceniam takie chwile jak ta dzisiaj- jestem sama do wieczora, tv nie istnieje dla mnie i mogę czytać i czytać w świętym spokoju ! :D o !
OdpowiedzUsuńTy się mnie tu nie mobilizuj tylko pisz :D
OdpowiedzUsuń:***
Balkonu to ja mu sama zazdroszczę! Wolałabym mieć taki u siebie;) A co do parapetówki to liczę na Ciebie! Mam nadzieję, że uda nam się zrobić jakieś kolorowe drinki:)
OdpowiedzUsuńOoo to dobry pomysł! Podoba mi się:)
OdpowiedzUsuńAno właśnie! W sumie powinno chyba bez tych klamek zostać;)
OdpowiedzUsuńA widzisz! Mało kto wierzył, że to będzie ładnie wyglądać.
OdpowiedzUsuńMy chcemy oboje, ale nadzieję na to wspólne mieszkanie widzę przede wszystkim w tym, że W. będzie pracował i przebywał w domu wieczorami, bo inaczej to on zamieszka w ogródku przy tym domu, tyle że sześć stóp pod ziemią;)
OdpowiedzUsuńJak spędzę tam pierwszą normalną noc, to chyba dopiero poczuję, że się doczekałam:)
OdpowiedzUsuńOj chciałabym, naprawdę! Weź kobito zmień tego posta, ile można szydełkować??? ;)
OdpowiedzUsuńDzień dobry ! Zastałam Jolkę ? :D
OdpowiedzUsuńWeź Beti, z tą pracą to ja sama siebie zaszokowałam i chyba dotrze to do mnie dopiero w przyszły poniedziałek jak już mi przyjdzie zderzyć się z rzeczywistością ;)
OdpowiedzUsuńCo robisz w czwartek????? :)
Lubię tą piosenkę ;)
Noooo i posta jakiegoś byś dupsła tutaj Maleńka ^^
OdpowiedzUsuńYup! Czyli widzimy się :D Cisnemy zaś tam kaj te piernikowe lody były????? :D
OdpowiedzUsuń10:12 moje taxi numer 23 powinno zajechać jutro na Wirek ;)
OdpowiedzUsuńTak się cieszę :D
i aż się boję o co będziesz pytać :D
Wiesz, wszyscy mi teraz gratulują i w ogóle ale chyba nikt nie wie ile mnie te ostatnie wydarzenia stresów i nerwów kosztowały :/ Musiałam jakoś te nerwy ulokować, nie mogłam uciec w jedzenie bo bym się już chyba nie uniosła więc musiałam jakieś inne ujście znaleźć więc... chyba nawet zapalę z Tobą o_O
Cieszę się na jutro!
Nooo, tak wyszło :/
OdpowiedzUsuńTo do jutra ;)
Buhahah, to akurt bardzo przydatna informacja:P
OdpowiedzUsuńNo ba, wiadomo, że ich talerz w gorszym stanie;)
OdpowiedzUsuńzaraz się zbieram i jadę do Sephory po jakieś drobiazgi ;p bo z każdą chwilą się przekonuję,że własnoręczny makijaż to bardzo dobry pomysł :)
OdpowiedzUsuń