piątek, 23 lipca 2010

Grunwald/Sopot/Gdańsk/Gdynia/Toruń/Łęczyca:)

Wróciłam:)........Tęskniłyście?;)

Poniżej częściowa relacja i fotki, reszta sukcesywnie, muszę wszystko ogarnąć, w tym siebie;)
Grunwald przywitał nas potwornym upałem, nawałą rycerstwa wszelakiej maści i autoramentu oraz brakiem miejsc noclegowych w promieniu wielu, wielu kilometrów. Wzorem tysięcy innych spaliśmy więc po prostu w samochodzie, na parkingu połączonym z polem (jednym z wielu) namiotowym, tuż pod bokiem obozowiska krzyżackiego.
Niedaleko znajdowała się najważniejsza ulica obozowiska - Aleja Toytoyowa;)
I jeden, w charakterze "samotnego białego żagla", na środku pustego pola, które zresztą za kilka godzin wypełniło się na maksa samochodami;)
W piątek obejrzeliśmy próbę generalną bitwy i bardzo dobrze, bo obejrzenie inscenizacji sobotniej graniczyło z cudem; żeby zobaczyć cokolwiek, trzeba by było zająć stosowne miejsce już około 7 rano, a inscenizacja zaczynała się o 14-stej.
My woleliśmy powłóczyć się po obozowisku, po jarmarku, knajpkach.
Można było zrobić sobie fotkę z malowanym pseudorycerzem lub pytonem o imieniu Kasia:)
Kupiliśmy pamiątkowe monety grunwaldzkie, wysłaliśmy kartki, zamiast typowych pamiątek, które z reguły leżą potem gdzieś w kącie i obrastają kurzem, kupiłam sobie dwa pierścionki i kapelusz (słońce dawało ostro).
Na straganach można było kupić wszystko - typowy sprzęt pseudorycerski (miecze, tarcze, łuki - metalowe, drewniane, plastikowe), ciuchy, kosmetyki, buty, świece, pościel, książki, obrazy, latawce i balony, fajansowe naczynia, zabawki, miody pitne i tradycyjne, biżuterię oraz żarcie i picie wszelkiego rodzaju:)
Udało nam się dość szybko wydostać z Grunwaldu, ponieważ wyjechaliśmy zaraz po zakończeniu bitwy, potem podobno rozgrywały się tam sceny dantejskie. Zresztą nawet wyjeżdżając widzieliśmy auta jeszcze zmierzające na Grunwald, a właściwie stojące w megagigantycznym korku. My tymczasem byliśmy już w drodze nad morze (małż ostatnio podłapał jakieś fuchy i stwierdził, że nas stać).
Reszta relacji później, muszę ogarnąć dom, zrobić pranie, przelać fotki:)
I poczytać, co się u Was działo w tym czasie. Się stęskniłam bowiem:*******

Aguś - wielkie, ogromne dzięki:********

34 komentarze:

  1. a ja się tak właśnie dzisiaj zastanawiałam co u Ciebie, wywołałam Cię chyba myślami :D
    super, że wyjazd udany, no i że udało się w końcu z tym morzem! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wreszcie !!!!!!! :********
    Wróciłam, bo jeszcze mam pewne papierowe sprawy do załatwienia ...do końca przyszłego tygodnia muszę złożyć papiery na kolejne studia :DDD dziś byłam w dziekanacie odebrać swoje świadectwo maturalne, w poniedziałek muszę iść do lekarza medycyny pracy , takie tam ... gdyby nie to siedziałabym tam całe dwa tygodnie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Zastanawiałam się jak daliście radę w tym upale ... mam nadzieję,że kapelusz spełnił swoje zadanie ! ;p Świetna wyprawa !!! Tylko pozazdrościć :)))
    Dziękuję raz jeszcze za widokówki ...mam i z Grunwaldu i z Sopotu :*************

    OdpowiedzUsuń
  4. Pewnie, że tęskniłyśmy! Właśnie miałam napisać komentarz do poprzedniego posta, czy dotarłaś już, czy może uprowadził Cię jakiś krzyżak. Cieszę się, że wyprawa się udała :)
    Piękne pierścionki, fajnie Ci w kapeluszu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Eee... lic. to mało :> a tylko dwa lata mi zostały i może uda mi się być mgr :DDD

    OdpowiedzUsuń
  6. czytałam o tym Grunwaldzie, szkoda że lepiej tego nie zorganizowali skoro tyle ludzi tam przyjechało

    OdpowiedzUsuń
  7. Oby, oby ... w każdym bądź razie obiecałam sobie,że na temat pracy mgr na pewno nie wybiorę sobie socjologicznego bajkopisania :> w grę wchodzi wyłącznie jakiś typowo medyczny temat :DDD

    OdpowiedzUsuń
  8. Kasia, jakie swojskie zwierzątko...

    Napisałabym, że zazdroszczę morza (bo tego Grunwaldu jakoś mniej chyba), ale nie napiszę, bo sama JADĘ!!!

    I tak tak, tęskniłyśmy:)))

    OdpowiedzUsuń
  9. Oj wyszarpałam, łatwo nie było ale mam:) W Gdańsku tylko 6 dni chyba, wcześniej jeszcze jadę na konie obić sobie tyłek przez tydzień:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Niegłupie, co? Trzymaj tylko kciuki, żebym się nie połamała na tych koniach, bo z gipsem moczenie może nie wypalić:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jestem pewna, że wrażenia po Grunwaldzie są nie do opisania. Cieszę się, że udał Wam się wypad. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. no,wreszcie jesteś!!!juz sie bałam,ze cie krzyżacy porwali!!!

    OdpowiedzUsuń
  13. oo jesteś :) jak dobrze, pusto tu jakoś się zrobiło :)
    Mój kolega był na tym widowisku, i na szczęście też nie miał problemu z wyjazdem stamtąd, ale to co słyszałam co się tam działo... rany..upał a później deszcze...
    morza zazdroszczę :)pogodę mieliście?

    OdpowiedzUsuń
  14. Widzę, ze było intensywnie i cudownie :-) Lubię takie jarmarczno-rycerskie klimaty, ale tłumy ludzi to już nie dla mnie :) Czekam na dalsza cześć fotek :)

    OdpowiedzUsuń
  15. wnioskuje,ze wyjazd udany:) czekam na dalsza relacje:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nareszcie jesteś:)))))) Jasne że tęskniłam,nie chciało mi się tu nawet zaglądać,jak Cię nie było.Cieszę się że wypad się udał:))) Tojtoj samotny wymiata:))))))\
    I dziękuję za kartki,wielką radochę z nich miałam,czułam się jakbym prawie tam była:****

    OdpowiedzUsuń
  17. No, właśnie oglądając w tv relację z bitwy współczułam oglądającym, ale najbardziej wojom zakutym w ciężkie zbroje. To musiało być potworne doświadczenie. ;)
    Trzymam się dzielnie, muszę :**

    OdpowiedzUsuń
  18. Beti dziękuję ślicznie za kartkę!!!bardzo miło mnie zaskoczyłaś super! haha i widzę że wypad się udał:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Oj, nie daruję Ci! Trzeba było wcześniej napisać, że jedziesz i na pewno byśmy się jakoś na chwilę spotkały. Na plaży, jak widzę!
    Eh, Tyyyyy.
    Fajny wypad mieliście;) I pierścienie jakie ładne.
    Jeszcze raz dziękuję za kartkę.
    Buziaki:)****

    OdpowiedzUsuń
  20. Zazdroszczę Ci tego morza i Grunwaldu. ;) Pięknie wyglądasz. :))

    OdpowiedzUsuń
  21. Moja znajoma mówiła, że tam był 30-km korek, że samochody stoją wszędzie. Horror.

    OdpowiedzUsuń
  22. a czym sobie zasłużyłam??:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Przełożyli mu termin na niedzielę.

    OdpowiedzUsuń
  24. Hehehe Beti Ty se nie kpij, w mordę jeża jutro mam nockę z tymi wrednymi babami. ;) Chyba poszukam gdzieś pawulonu. ;))))

    OdpowiedzUsuń
  25. Asz kurne znieczuliłabym się bardzo chętnie ale ten mój piekielny wirus mi nie pozwala nawet w wolne dni się ululać. ;)))

    OdpowiedzUsuń
  26. To sie nazywa Kochana wakacjowaie :DDDD prosze zwiedzanie, opalanie, podrozowanie, pelno pamiątek :))) pewnie ciezko wrocic do rzeczywistosci...:)

    OdpowiedzUsuń
  27. i przez to ze sie tego nie robilo dluzszy czas wiec wszystkiego jest razy dwa :/

    OdpowiedzUsuń
  28. hihihih haha mam tak samo :DDDD

    OdpowiedzUsuń
  29. Ni ma za co;)) Cieszę się żeś jest zadowolona;*****

    OdpowiedzUsuń
  30. nie dziwie Ci sie,bo ja swoje miasto kocham:)dawaj zdjecia:)

    OdpowiedzUsuń
  31. Miałaś rację,miałaś:)))Cieszę się,że jestem już po obronie:)
    Oczywiście,że za Tobą tęskniłyśmy:)Ja codziennie wchodziłam i sprawdzałam czy już jesteś i czy zrobiłaś wpis:)))
    Baaaaaaardzo dziękuję za kartkę:))))
    Buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
  32. O nie!!!! i to jeszcze plaża w Brzeźnie??!! to zaraz koło nas, to nasza plaża, że tak powiem, eh. I nocowaliście? Myślałam, że tylko na jeden dzień?! Eh, tym bardziej nie raduję ;)

    OdpowiedzUsuń
  33. wietnie Ci w tym kapeluszu!! :) ja dzis wróciłamale wpis pozniej :)

    OdpowiedzUsuń